Reorganizacji oświaty na razie nie będzie. Starosta najpierw prosił o poparcie uchwał w tej sprawie, a chwilę później sam wstrzymał się od głosu. „Za takie coś powinien się podać do dymisji” – stwierdził w kuluarach poseł Andrzej Dera. Było gorąca, choć na zewnątrz mróz. Uczniowie szkoły rolniczej w Marszewie, ich rodzice oraz absolwenci pół godziny przed rozpoczęciem sesji, na której miały zostać podjęte decyzje w sprawie przyszłości oświaty ponadgimnazjalnej w naszym powiecie, rozpoczęli protest przeciwko rozwiązaniu ich placówki. Syreny, gwizdki, bębny i liczne transparenty: „Władze nie mają racji, stop likwidacji”, „Szanse nam dajcie, szkołę zachowajcie”. Porządku pilnowała policja. Przedstawiciele rodziców wręczyli staroście petycję.
Najpierw starosta chciał wycofać z porządku obrad uchwały w sprawie rozwiązania szkół. Części radnych nie spodobał się ten pomysł. – Nie będziemy uciekać jak szczury z tonącego statku – mówił oburzony Waldemar Maciaszek. - Społeczeństwo się zmobilizowało, mamy pikietę, na sesji pojawili się posłowie. Temat chce się odepchnąć w czasie bardziej dogodnym dla grupy, która chce go przegłosować – stwierdził z kolei Andrzej Madaliński.
Starosta Michał Karalus jeszcze przed samym głosowaniem prosił o poparcie przygotowanych uchwał, zgodnie z którymi szkoły miały być rozwiązane 31 lipca. Później sam wstrzymał się od głosu. Zmian na razie nie będzie.
Jak głosowali radni? Który z nich nie przybył na sesję? Relacje z zebrania uczniów szkoły rolniczej w Marszewie i ich rodziców, z protestu przed starostwem oraz z przebiegu samej sesji w najnowszym numerze "Życia Pleszewa".
(pg)