1 kwietnia do urzędu miasta wpłynęło pismo od starosty pleszewskiego, w którym, w imieniu zarządu powiatu, deklarował wykonanie szeregu nowych inwestycji drogowych na terenie gminy Pleszew na kwotę 15,5 miliona złotych. Samorząd miejski miałby wyłożyć 5,5 miliona. O fakcie tym poinformował zebranych na ostatniej sesji w ratuszu burmistrz Marian Adamek. - Bardzo dziękuję za takie dobre podejście do problemu miasta. Przynajmniej te 15 dróg będzie w roku 2011 zrobione. Gest, którego się nie spodziewaliśmy, tym bardziej że w marcu dostałem pismo, że tylko pięć zadań będzie robionych – powiedział włodarz. Poinformował, że starosta Karalus obiecał dotrzeć na sesję. Radni miejscy rozmarzyli się. Wyrażali swoją wdzięczność dla włodarza powiatu i wysuwali kolejne propozycje inwestycji drogowych, które „przy okazji” można by wykonać. Pierwsze wątpliwości zasiał swoim wystąpieniem wiceprzewodniczący Tomasz Klak. Zasugerował, że informacja ze starostwa może być zwykłym żartem primaaprilisowym. Radni, a nawet zgromadzeni goście, zaczęli podawać sobie pismo z powiatu z rąk do rąk. Burmistrz Marian Adamek wyjaśnił, że widział się z włodarzem powiatu w ostatnich dniach, a ponadto rozmawiał z nim dwukrotnie przez telefon. Uznał, że skoro Michał Karalus nie wspomniał o sprawie, nie napomknął, że jest to żart związany z 1 kwietnia, widocznie ta informacja żartem nie była. Kiedy nagle na obradach pojawił się starosta, przewodniczący rady Olgierd Wajsnis po powitaniu go, od razu poprosił o wyjaśnienie sprawy pisma. O emocjach, jakie list Michała Karalusa wywołał na ostatniej sesji w ratuszu czytaj w następnym numerze "Życia Pleszewa".
(wan)