75-letni mężczyzna został stratowany przez byki po tym, jak wszedł do pomieszczenia inwentarskiego na swojej posesji w Suchorzewie. Mężczyzna był głuchoniemy, mieszkał z siostrą. Jego rodzina zastanawia się, jak mogło dojść do tragedii. - Wujek nigdy nie wchodził do tej części, gdzie się znajdowały byki. Pomagał przy świniach, ale po co tam dalej poszedł? Nie wiemy - przyznaje siostrzeniec zmarłego, który znalazł krewnego, gdy ten już nie żył. - Jak przyszedlłem, bo dobiegł mnie hałas z obory, to już leżał. Czy byk go wciągnął, kopnął czy wujek się przewrócił? Nie wiemy - mówi kreweny zmarłego. Dodaje, że byki nigdy nie były jakoś specjalnie agresywne, wcześniej nie doszło do kopnięcia czy jakiegoś ugodzenia. Postępowanie w sprawie prowadzi Prokuratura Rejonowa w Pleszewie. Ciało zmarłego zabrane zostało do sekcji zwłok. - Badanie wykazało wgniecinie mostka, złamanie żeber i rozerwanie płuca - informuje siostrzeniec.
(nap)