Na smród docierający z obory w Tursku narzekają mieszkańcy pobliskich domów. Ich posesje od wybiegu dla zwierząt i budynku gospodarczego dzieli jedynie droga powiatowa. – Najgorzej, jak oni karmią zwierzęta, to kiszonka tak śmierdzi, że wytrzymać nie można. To jest gorszy zapach, aniżeli z szamba. (…) Okien otworzyć nie można, prania na dwór wywiesić też nie, bo rzeczy przejdą tym smrodem – opowiada kobieta. Zastanawia się, czy jakaś instytucja zajmująca się ochroną środowiska, może im pomóc. Co na to Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska Delegatura w Kaliszu? Przeczytasz w „Życiu Pleszewa”.
(ani)