- Gdy ratujesz życie koledze, emocje są nie do opisania – mówi st. sekc. Mateusz Grabarek z KP PSP w Pleszewie.
Jako zawodowy strażak z dramatycznymi sytuacjami spotykał się już wielokrotnie. W czerwcu tego roku, wraz z drużyną pleszewskich strażaków, zwyciężył na Ogólnopolskich Mistrzostwach w Ratownictwie w Ramach Kwalifikowanej Pierwszej Pomocy. Wiedzy i umiejętności mu nie brakuje. Sam jednak przyznaje: To była zupełnie inna sytuacja.
Mecz 9. kolejki Futsal Ligi pomiędzy „Blokami” a „Amatorami” w gołuchowskiej hali. Emocji nie brakuje. Jednak za chwilę – te sportowe – zejdą na drugi plan. Mateusz Grabarek – zawodnik ekipy „Bloków” w drugiej połowie meczu właśnie jest na ławce zawodników. Nagle szum, poruszenie. Siedzący na ławce zawodnik przeciwnej drużyny – Adam – zasłabł. Traci przytomność. Koledzy z boiska ruszają na pomoc piłkarzowi. Wśród nich strażak PSP Mateusz Grabarek.
Mariusz Rybarczyk, sierż. szt. Piotr Przybylski, st. sekc. Mateusz Grabarek i Wojtek Bociański. To oni uratowali życie koledze z boiska
Mateusz, jako najbardziej doświadczony ratownik, szybko ocenia stan poszkodowanego kolegi. Podejmuje decyzje. Masaż serca, sztuczne oddychanie. Razem z nim o życie młodego piłkarza walczą nauczyciel z Zespołu Szkół Usługowo-Gospodarczych w Pleszewie Mariusz Rybarczyk, sierż. szt. Piotr Przybylski z Komendy Powiatowej Policji w Pleszewie oraz Wojtek Bociański – strażak z OSP w Gołuchowie. – Zadzwoniłem do kolegi z OSP, żeby przywiózł z remizy automatyczny defibrylator i torbę medyczną – mówi Wojtek Bociański. W czwórkę prowadzą resuscytację krążeniowo-oddechową. - Masaż serca, sztuczne oddychanie. Po kilku cyklach krążenie wróciło. Później Adam znów przestał oddychać. Znów masaż serca po kilku cyklach oddech wrócił – wspomina kolejne chwile Mateusz Grabarek.
st. sekc. Mateusz Grabarek
Na miejsce dociera sprzęt z OSP. - Podłączyliśmy elektrody. Mateusz założył rurkę ustno-gardłową – mówi Wojtek Bociański. - Chłopaki uciskali, ja udrażniałem drogi oddechowe, wentylowałem. Zmienialiśmy się przy masażu serca, to naprawdę jest wyczerpujące, to trwało około 20 minut – dodaje Mateusz. Defibrylator czterokrotnie próbuje przywrócić prawidłową pracę serca Adama. Na szczęście w końcu się to udaje – serce mężczyzny zaczyna pracować, a po chwili wraca też oddech. – Taki sprzęt to teraz podstawa w akcjach ratunkowych – przyznaje Mateusz. Na miejsce dociera karetka z Kalisza.
O całej akcji przeczytacie w "Życiu Pleszewa".