Była sobota 18 marca. Dochodziła godz. 17.00. Pan Bartłomiej podłączył do kuchenki nową butlę z gazem. Potem włączył piecyk. Chciał ugotować wodę na makaron, zanim żona wróci ze sklepu. Płomień wydawał mu się nierówny. Próbował manewrować przy pokrętle, ale się nie dało. Nie mógł też zakręcić butli. Nagle gazówka stanęła w płomieniach.
– Pierwsze, co pomyślałem, to że muszę ratować dzieci. Chłopcy byli w pokoju obok. Krzyknąłem, że mają uciekać. Wybiegli tak, jak stali.
Straż pojawiła się na miejscu błyskawicznie. Niestety ogień poczynił ogromne straty w mieszkaniu zajmowanym przez rodzinę.
- W miejscu, w którym mieszkała nasza rodzina doszło do pożaru. Postawieni w trudnej sytuacji życiowej zdecydowaliśmy się utworzyć zbiórkę i wyjść z prośbą o wsparcie do osób obdarowanych dobrym sercem. Żywioł odebrał dach nad głową naszej czteroosobowej rodzinie, a także wyrządził ogromne straty materialne właścicielom mieszkania. Nasza codzienność została całkowicie zaburzona. Teraz naszym największym pragnieniem jest powrót do życia jakie mieliśmy przed tym nieszczęsnym zdarzeniem, a także wsparcie kosztowego remontu mieszkania, który jest koniecznością, by mogło być ono użytkowane - opowiada pani Agnieszka.
Remont przekracza jednak możliwości finansowe rodziny. Dlatego uruchomiona została zbiórka na rzecz poszkodowanych. LINK DO ZBIÓRKI TUTAJ
Jak rodzina wspomina tamto feralne popołudnie? Jak sobie radzą po pożarze? Rozmowa z nimi już w czwartek w papierowym wydaniu "Życia Pleszewa"
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.