Ponad 80 funkcjonariuszy, kilkadziesiąt radiowozów, psy tropiące i helikopter - takie środki rzuciła wczoraj policja do poszukiwań za mężczyzną podejrzewanym o kradzieże samochodowe. Okazały się niewystarczające. Ścigany pozostaje na wolności.
W sumie w akcję poszukiwawczą byli zaangażowani policjanci z kilku komend – Jarocina, Krotoszyna, Leszna i Poznania. Poszukiwany oddalił się rano w kompleksie leśnym pod Jarocinem. Zaraz po tym, jak mercedes, którym uciekali podejrzewani o kradzieże samochodowe mężczyźni, rozbił się na przydrożnym drzewie. Jednego z nich ujęto na miejscu.
Nieoficjalnie wiadomo, że kradziony mercedes był ścigany przez dwa nieoznakowane radiowozy z Komendy Miejskiej Policji w Lesznie. Dlaczego policjanci od razu nie ruszyli w pościg pieszy za uciekającym mężczyzną? Zbiegowi pomógł z pewnością mrok i gęsty las. Przywiezione na miejsce psy tropiące nie ułatwiły zadania funkcjonariuszom. Po południu poszukiwania przerwano.
Więcej na portalu jarocinska.pl