reklama

Pleszew. Umieranie w czasach pandemii. Ludzie odchodzą w samotności...

Opublikowano:
Autor:

Pleszew. Umieranie w czasach pandemii. Ludzie odchodzą w samotności... - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości

Pleszew. Koronawirus. Jak wygląda pogrzeb w czasach pandemii?
 

 

Śmierć czeka każdego z nas. Banalna prawda. I nikt z nas nie wie – jak z tego świata zejdzie. Jednak ci, którym przychodzi umierać w dobie pandemii – zwłaszcza na koronawirusa – odchodzą w samotności. Nie ma mowy o jakimkolwiek pożegnaniu. Nawet na pogrzeb trzeba czekać, bo są spore kolejki do krematorium. A i sama ostatnia droga – też jakby bez bliskich i przyjaciół.
 

- Tatę zabrali do szpitala, bo jego stan był ciężki. Nikt nas nie informował, co mu jest. Nie mogliśmy go odwiedzić. Później tylko telefon, który zapamiętam do końca życia: pacjent umarł, miał koronawirusa

 

Takich historii, jak ta doświadczona przez jedną z mieszkanek Pleszewa, jest w dobie pandemii COVID-19 sporo. Tylko w samym powiecie pleszewskim na COVID-19 zmarły 123 osoby (stan na 4 grudnia). I jeśli myślicie, że trauma najbliższych kończy się tylko na śmierci ukochanej osoby, to się mylicie. Domownicy – w takiej sytuacji natychmiast trafiają na kwarantannę.

– Nikt, kto tego nie doświadczył, nie potrafi sobie nawet wyobrazić. Mama już nie zobaczyła taty. Nie dotknęła na ostatnie pożegnanie. Nawet z pogrzebem był problem - opisuje czytelniczka.



Osamotnienie. Pleszew. Jak umieramy w czasach koronawirusa?

Pandemia oznacza obostrzenia i zakaz odwiedzin chorych w szpitalach. To oczywiście dotyczy każdego pacjenta – nie tylko koronawirusowego. Wszyscy borykają się w tym czasie z osamotnieniem. To ciężkie doświadczenie. Dla wierzących ukojeniem może być fakt, że w szpitalu jest do ich dyspozycji ksiądz.

 

Pleszew. Jak wygląda sytuacja w szpitalu?

– Zawsze jestem na wezwanie. Są takie sytuacje, że rodzina dzwoni nawet w środku nocy i prosi, żebym poszedł do chorego – mówi ks. Marcin Jurga, kapelan pleszewskiego szpitala.

 

Ksiądz odwiedza również pacjentów oddziałów covidowych w Pleszewskim Centrum Medycznym.

– Oczywiście z zachowaniem wszystkich obostrzeń i wymogów, w kombinezonie. Każdy ma możliwość spowiedzi czy przyjęcia sakramentu namaszczenia chorych – wyjaśnia ks. Marcin Jurga.

 

Ale jasno dodaje. – Nie ma możliwości na żadnym z oddziałów przyjęcia komunii świętej. Taką decyzję podjęliśmy w szpitalu, że w tym czasie epidemii - komunia nie będzie roznoszona po szpitalnych salach.

 

Pogrzeb. Pleszew. Koronawirus. Jak wygląda ostatnie pożegnanie? 

Niestety. Nie wszyscy wygrywają walkę o życie. Bywa, że bliska nam osoba umiera. Kiedy powodem śmierci jest COVID-19 - wtedy poza osobistą tragedią, musimy zmierzyć się z procedurami dotyczącymi pogrzebu. Sytuacja komplikuje się tym bardziej, gdy na rodzinę zmarłego nakładana jest kwarantanna.

Przepisy dotyczące pochówku osoby zakażonej koronawirusem oraz potraktowania ciała reguluje rozporządzenie ministra zdrowia z 3 kwietnia tego roku. Zgodnie z nimi zwłoki muszą zostać zdezynfekowane środkiem wirusobójczym i umieszczone w ochronnym, szczelnym worku (w przypadku kremacji są to dwa worki). Ich powierzchnia również musi zostać zdezynfekowana. Tak przygotowane ciało zostaje umieszczone w specjalnej kapsule transportowej (jeśli ma być poddane kremacji) lub odpowiednio przygotowanej trumnie (w przypadku tradycyjnego pochówku).

Zgodnie z przepisami należy unikać ubierania zwłok do pogrzebu oraz okazywania ciała.

– W ostatnim czasie jest ogólnie więcej pogrzebów. Mieliśmy już nawet po 5,6 dziennie. Jest bardzo dużo zgonów, zarówno po covidzie, jak i z innych przyczyn. We Wrocławiu na pogrzeb trzeba było czekać już dwa tygodnie. U nas raczej na bieżąco – mówi Gerard Wawroski, właściciel zakładu pogrzebowego z Pleszewa.

 

Patrząc na dane w tym roku do 31 października w naszym powiecie zmarło 549 osób. W całym roku ubiegłym były to 572 osoby.

Pleszew. Pogrzeb z rodziną, bez rodziny…

Wydłużył się czas oczekiwania na kremację, bo ten sposób pochówku wybiera coraz więcej osób.

– Są takie przypadki, że rodzina zmarłego trafia na kwarantannę, ale najbliżsi koniecznie chcą uczestniczyć w pogrzebie. Wtedy decydują się na kremację, bo pochówek można zaplanować w późniejszym terminie, gdy zakończy się kwarantanna – opisuje Gerard Wawroski.

 

I dodaje: Obowiązku kremacji nie ma, ale w przypadku tradycyjnego pochówku powinien on nastąpić w takcie 72 godzin od zgonu. No i co ważne – trumna nie jest otwierana. Nie ma więc możliwości pożegnania się ze zmarłym. Są jeszcze inne sytuacje – na które wskazuje nam właściciel zakładu pogrzebowego.

– Umiera pacjent, który nie miał jeszcze stwierdzonego zakażenia koronawirusem, ale na worku ze zwłokami znajduje się informacja, że jest podejrzenie koronawirusa. I wówczas my musimy zachować procedury takie, jak w przypadku covidu – tłumaczy Gerard Wawroski.

 

Przyznaje, że obecna sytuacja związana z organizacją pochówku jest trudna. I to zarówno dla firm pogrzebowych, jak i dla rodziny zmarłego.

- Jeżeli akurat jest dużo pogrzebów, trzeba poczekać, aby zaplanować datę, godzinę, która będzie odpowiadać rodzinie – mówi Gerard Wawroski.

 

I dodaje. – My również mamy ograniczoną liczbę pracowników, aut. Terminy zaś nie mogą się nakładać. A i ta ostatnia droga – też jakby bez przyjaciół i znajomych. Co prawda limitu osób biorących udział w pochówku nie ma.

Pogrzeb to nie zgromadzenie publiczne – więc obostrzenia do 5 osób – tej ceremonii nie dotyczą. Jednak już w kościołach – nadal obowiązuje limit 1 osoby na 15 metrów kwadratowych.

Dlatego ten pandemiczny rok – na pewno zapamiętają wszyscy… - bo koronawirus to taka choroba, w której dominuje izolacja, a samotność staje się jedynym przyjacielem.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE