Urodził się w Kurcewie w 1940 roku. Ojciec - Wawrzyniec - pochodził zza Kalisza, matka - Anna z Bochni.
Poznali się po I wojnie światowej we Francji, ślub brali w katedrze Notre-Dame w Paryżu.
- Tam też urodziła się moja siostra Janina. Do Polski przyjechali w 1933 roku - opisuje pan Daniel.
Przez chwilę mieszkali w Bochni, następnie trafili właśnie do Kurcewa, gdzie prowadzili niewielkie dwuipółhektarowe gospodarstwo. To właśnie tam zastała ich II wojna światowa... Koszmar rozpoczął się w bardzo zimną październikową noc 1940 roku.
- Około 2.00 w nocy do naszego domu wtargneli gestapowcy. Krzyczeli, że w ciągu 10 minut mamy opuścić dom. Z opowiadań wiem, że matka nie zdążyła nas nawet wszystkich ubrać. Mnie - wówczas trzymiesięczne dziecko - owinęła jedynie w prześcieradło. Razem z gestapowcami byli wówczas dwaj Niemcy z sąsiedniej wsi. Tej nocy deportowano z Kurcewa kilka rodzin, w tym rodzinę Gołych.
Komentarze (0)