Kazimiera Bociańska - z domu Jezierska - przyszła na świat w Skrzypni 20 lutego 1921r.
– Całe życie tam mieszkałam, wraz z rodzeństwem: jedną siostrą i trzema braćmi. Dziś żyje tylko siostra – opowiada pani Kazimiera.
Za mąż pani Kazia wyszła w 1948 roku. Z Tadeuszem poznali się w czerwcu, a w listopadzie dawali już na zapowiedzi. – Może szybko. To po wojnie było. Przez wojnę nikt się nie żenił, to potem dużo tych ślubów było – mówi pani Kazia. Wspólnie z mężem doczekali się czworo dzieci: Mirosława, Krzysztofa, Ireny i Waldemara. Pani Kazimiera ma też 13 wnuków, 15 prawnuków. Najstarsza prawnuczka ma 22 lata, najmłodsza 8 miesięcy.
Kazimiera Bociańska żadnej pracy się nie bała
Pani Kazimiera to osoba niezwykła. W rodzinie znana jest z tego, że lubi o siebie dbać. I trzeba jej przyznać, że wygląda znakomicie. Sekret jej pięknej cery tkwi w genach. Ale nie tylko.
– Całe życie używam do twarzy tylko kremu Nivea, ale też nigdy nie paliłam, nie piłam alkoholu – mówi mieszkanka Czerminka. I dodaje. – Zawsze lubiłam ciężko pracować i dobrze się ubrać. Mój mąż najlepszego byka sprzedał, żeby mi kupić piękne futro. Do dziś maluję się sama. Kreskę sobie lubię zrobić (…) – zaznacza 100-latka.
Zresztą na ostatnim zjeździe Bociańskich jeden z krewnych ułożył bardzo trafną anegdotę o pani Kazimierze.
– Oto prawda o naszej babci. Napisał „Nikt się lepiej nie ubiera jak Bociańska Kazimiera. Zna się na nowej modzie, skąpo latem, grubo w chłodzie”. (…) Babcia lubi się wymalować, dobrze ubrać. Do dziś śmiejemy się w rodzinie, że swoje gąski hodowała, a później na futerka wymieniała – wspomina ze śmiechem wnuczka pani Kazimiery, Marzena.
I dodaje. – Trzeba przyznać, że babcia była bardzo pracowita, kiedy jeszcze mogła, to pomagała w polu swoim dzieciom, a to nie była lekka praca. Żadnej pracy się w życiu nie bała – podkreśla pani Marzena.
Królowa życia
100 - latka jest bardzo samodzielna. Do niedawna – przed pandemią - sama jeździła na zakupy.
- Nasza babcia, jak miała 98 lat, to sama potrafiła pojechać do Pleszewa autobusem. Babcia jest królową życia. Ma własne zdanie. Nie da sobie nic narzucić. Lubi swobodę. Ja to rozumiem i zawsze byłyśmy w komitywie – śmieje jej wnuczka.
Co pani Kazimiera kwituje krótko.
- Jeszcze dzisiaj bym pojechała. (…) Lubię sobie po sklepach pochodzić z kapeluszami i ubraniami. Kapelusz gra rolę. Musi być i letni, i zimowy. Jak mi ktoś kupi, to mi nie dogodzi, sama muszę – mówi pani Kazimiera. Lubi też dobrze zjeść.
Nie odmawia sobie niczego, zwłaszcza słodyczy. Zresztą, jak sama mówi, w tym wieku już się nie opłaca. Nie należy do rannych ptaszków.
- Idę bardzo późno spać, bo gimnastykę jeszcze robię wieczorem. Lekarz mi zalecił. A tak to czuję się dobrze, nawet wzrok mam dobry. Igłę z nitką nawlekę sama. Staram się też specjalnie niczym nie denerwować. Zawsze taka byłam, że do problemów podchodziłam spokojnie – mówi.
Marzenia pani Kazimiery
O czym marzy 100-letnia mieszkanka Czerminka?
– O tym, aby zdrowie mi dopisywało, tak jak do tej pory – mówi pani Kazimiera. I dodaje, że nie czuje się na 100 lat. – Ani się nie czuję na 100 lat, ani nie wyglądam. Najwyżej na 80.
Pandemia popsuła plany zorganizowania hucznych 100-tnych urodzin pani Kazimiery. Impreza odbyła się tylko w gronie najbliższych.
DUŻY MATERIAŁ O PANI KAZIMIERZE BOCIAŃSKIEJ Z CZERMINKA OPUBLIKOWALIŚMY W PAPIEROWYM ŚWIĄTECZNYM WYDANIU "ŻYCIA PLESZEWA".
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.