Mecz rozpoczął się dla LKS-u wybornie. Już w 3’ Krystian Michalak nieprzepisowo powstrzymał w polu karnym Ibuki Aono, a „jedenastkę” zamienił na gola Kacper Zmyślony. O doprowadzeniu do wyrównania zadecydował rzut wolny. Piłkę dośrodkował Alan Rudawski, Kacper Dziuba wybronił, co prawda, uderzenie głową Piotra Sznabla, ale poprawił strzałem pod poprzeczkę Jakub Bartkowiak.
Remis 1:1 do przerwy z wiceliderem rozgrywek rozbudził apetyty nielicznie zebranych kibiców, ale w drugiej połowie rywale udowodnili swoją wyższość. Kacper Dziuba wybronił strzał z dystansu Szymona Słomy, piłka kopnięta przez Krystiana Michalaka obiła gołuchowską poprzeczkę, jednak trzecia próba była już skuteczna. Jakub Płotkowiak skorzystał z dośrodkowania Jakuba Borowiaka i głową skierował piłkę do siatki. Na trybunach zawrzało, gdyż zdaniem widzów dośrodkowujący był na ofsajdzie, ale arbiter był niewzruszony.
Przyjezdni oddali gołuchowianom pole gry, wyprowadzając kontrataki. Po jednej z takich akcji Kamil Ziółkowski sfaulował przed linią pola karnego Jakuba Płotkowiaka i po stałym fragmencie gry Jakub Kieliszewski podwyższył głową na 3:1. Nie minęło nawet 120 sekund, a było już 4:1. I znów uznanej bramce towarzyszyły protesty piłkarzy i kibiców. Ich zdaniem strzelec gola, Jakuba Kieliszewski, przejął piłkę, będąc na spalonym. Nie zmienia to faktu, że Obra zwyciężyła zasłużenie.
Sympatyków ekipy z Grodu Żubra bolą nie tylko cztery utracone bramki, ale także lawina kartek, jakimi sędzia „obdarował” gołuchowską drużynę. „Żółtka” obejrzało siedmiu zawodników i trener Maciej Dolata, niektóre z nich bardzo na wyrost. W rezultacie Ibuki Aono i Karol Latusek nie zagrają w arcyważnym meczu z Jarotą, a kadra zawęzi się do 14 graczy.
- Wiedziałem z kim przyjdzie nam się zmierzyć. Obra w trzynastu meczach poniosła tylko jedną porażkę i to pewnie dlatego, że w środku tygodnia grała zaległy mecz i później musiała pojechać do Ślesina. Ten zespół jeszcze cztery lata temu dwa razy z rzędu walczył o utrzymanie się w gronie IV-ligowców po to, by dzisiaj zbierać z tego tytułu żniwa. Dziś to jedyny zespół, który pokonał lidera ze Stęszewa i to 3:1. Rywale fajerwerków nie grają, grają prostą piłkę, ich gra podobnie jak u nas opiera się na fizyczności, na dłuższej piłce, do tego stałe fragmenty gry, które przeciwnik wykorzystał z nami bezlitośnie. Rywal był bardziej zdeterminowany, obnażył nasze błędy i problemy, z którymi się borykamy – powiedział Maciej Dolata, trener LKS-u Gołuchów.
Szkoleniowiec wolał się nie wypowiadać na temat kartek i ewentualnych spalonych. Odniósł się za to do sytuacji kadrowej, która jest główną przyczyną niepowodzeń.
- Trzeba dograć trzy ostatnie mecze i usiąść do poważnych rozmów, bo bez tego to może być ostatni sezon Gołuchowa na poziomie czwartej ligi. Mimo, że niewielu kibiców chodzi na te mecze, to byśmy tego nie chcieli. Spaść to jest jedno, a odbudować się to może być długoterminowy proces. Musimy usiąść do rozmów z prezesem i przedyskutować, czy są realne szanse, żeby tych piłkarzy poszukać. Bez tego ruchu nic nie jesteśmy w stanie zrobić – ocenił Maciej Dolata.
LKS GOŁUCHÓW – OBRA KOŚCIAN 1:4 (1:1)
SKŁAD
LKS Gołuchów: Kacper Dziuba, Paweł Stempień (70’ Aleksander Pisarczyk), Marcin Wandzel, Kamil Ziółkowski Ż, Mikołaj Wyborny Ż, Kacper Czajka Ż (57’ Wojciech Kidoń), Filip Morkowski Ż (57’ Jakub Kieliba), Michał Grzesiek Ż, Kacper Zmyślony, Karol Latusek Ż, Ibuki Aono Ż (70’ Adam Popławski)
BRAMKI
1:0 – Kacper Zmyślony (4’ z karnego)
1:1 – Jakub Borowiak (26’)
1:2 – Jakub Płotkowiak (56’ głową)
1:3 – Jakub Kieliszewski (83’ głową)
1:4 – Jakub Kieliszewski (85’)
PRZECZYTAJ TAKŻE: Turniej o Puchar Prezesa Banku Spółdzielczego w Pleszewie
PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ: Zacięty mecz Stali-Robbitech w kręglarskiej Superlidze
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.