- Ciężko myśli pozbierać po takim meczu, bo jeżeli ma się posiadanie piłki na poziomie 80%, przeciwnik w pierwszej połowie tylko raz przekracza naszą połowę, w drugiej połowie podobnie i wywozi stąd trzy punkty, to jest wielki niedosyt i taki smutek. Rozegraliśmy najlepsze w tym roku zawody, tak zdeterminowanego zespołu jak dzisiaj dawno nie widziałem, ale co z tego, skoro trzy punkty pojechały do Gniezna. Sporo czasu poświęciliśmy na analizę przeciwnika, wszystko zostało zrealizowane za wyjątkiem jednej podstawowej rzeczy – nie strzeliliśmy bramki – nie krył rozżalenia Maciej Dolata, trener LKS-u Gołuchów.
W pierwszej połowie rywale ani razu nie zagrozili gołuchowskiej bramce. Gołuchowianie dyktowali warunki gry, zabrakło jedynie zimnej krwi pod bramką rywala. Najbliżej zdobyczy bramkowej było po składnej akcji zakończonej soczystym strzałem Patryka Kieliby. Patryk Szafran, bramkarz gnieźnieńskiego zespołu, zdołał przenieść piłkę nad poprzeczkę.
Nie było w pierwszej połowie goli, były za to kontrowersje. Kartka, pokazana Krystianowi Benuszakowi, była bardzo pochopna. W rezultacie napastnik LKS-u nie pojedzie na kolejny mecz do Kępna. A mogło być jeszcze gorzej, bo w końcówce pierwszej odsłony „Benny” faktycznie zasłużył na „żółtko”, arbiter go jednak oszczędził. Gołuchowianom należał się ponadto rzut karny po ewidentnym zagraniu ręką przez Roberta Peplińskiego. Zamiast „jedenastki” były dwa „żółtka” dla Marcina Szymkowiaka i Filipa Morkowskiego (na ławce rezerwowych) za protesty.
- Nie mam tutaj żadnych pretensji do sędziów. Ostatnio po meczu pan sędzia wytłumaczył mi jakie były okoliczności czerwonej kartki , ale jak się później okazało, to my mieliśmy rację, odwołaliśmy się i dzisiaj Marcin Wandzel mógł zagrać. Ale to nie o to chodzi, żebyśmy się po każdym meczu odwoływali. Oczekuję nie tylko od piłkarzy profesjonalizmu, ale także od sędziów, którzy mają duży wpływ na to, co się dzieje na boisku. Dzisiaj sytuacja z ręką w pierwszej połowie, sytuacja z ręką w drugiej połowie, okoliczność przyznania kartki Krystianowi Benuszakowi i tak naprawdę musiałem Krystiana zmienić, bo nie chciałem ryzykować, żebyśmy grali w dziesiątkę – powiedział Maciej Dolata.
Gnieźnianie mogli objąć prowadzenie zaraz po przerwie, na szczęście strzał Dawida Radomskiego został zablokowany przez Oskara Maciejewskiego. W końcu gola zdobyli za sprawą świetnej indywidualnej akcji Adama Koniecznego. A gołuchowianie nadal razili nieskutecznością. Kilka razy zakotłowało się na przedpolu bramki Mieszka, ale gol nie padł. Szkoda, bo LKS na porażkę nie zasłużył.
LKS GOŁUCHÓW – MIESZKO GNIEZNO 0:1 (0:0)
LKS Gołuchów: Adam Dwornik, Paweł Stempień, Adrian Przyjazny, Marcin Wandzel, Patryk Kieliba, Dominik Domagalski, Oskar Maciejewski, Jakub Szymkowiak (82’ Mikołaj Wyborny), Konrad Chojnacki (66’ Adrian Hajdasz), Marcin Szymkowiak Ż (77’ Michał Grzesiek), Krystian Benuszak Ż (66’ Maciej Marcinkowski)
Bramka - 0:1 – Adam Konieczny (65’)
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.