Zespół Gladiatorów musiał sobie radzić bez Adama Cegły, Jeremiego Wabińskiego i Brajana Jujki. Szczególnie odczuwalny był brak tego ostatniego. Rywale bez problemu wygrali środek pola i w pierwszej połowie stanowili zespół zdecydowanie lepszy. W zespole gości dzielił i rządził Kamil Kucharski, popisujący się nienaganną techniką użytkową.
– Kami jest reprezentantem Polski w piłce nożnej sześcioosobowej, występuje też w Futsal Ekstraklasie w zespole Widzewa Łódź – wyjaśnił w przerwie meczu Tomasz Adamczyk, szkoleniowiec Ogniwa.
Bramka Gladiatorów była regularnie ostrzeliwana, ale gole długo nie padały. W końcu z pieruszycką defensywą zabawił się wspomniany Kamil Kucharski, a akcję domknął Łukasz Kopa. Cztery minuty później Kopa pozazdrościł swojemu koledze boiskowych fajerwerków i po indywidualnej akcji podwyższył na 2:0.
Konia z rzędem temu, kto mógł przewidzieć, że Gladiatorzy są w stanie jeszcze się podnieść. Ale piłka jest nieprzewidywalna. W 71’ arbiter podyktował rzut karny za faul Mateusza Fabisza na Michale Zasańskim. Remigiusz Korzeniewski „jedenastkę” wykorzystał i miejscowi uwierzyli, że jeszcze nie wszystko jest stracone. Zrobiło się meczycho przez duże „M”. Marcin Marciniak wygrał w sytuacji sam na sam” z Oliwierem Napieralskim, w odpowiedzi do wyrównania doprowadził Filip Molecki, precyzyjnie uderzając z linii pola karnego.
Rywale natychmiast ruszyli do huraganowych ataków, chcąc odzyskać prowadzenie, ale napotkali na ścianę pomiędzy słupkami pieruszyckiej bramki. Marcin Marciniak trzykrotnie wybronił w beznadziejnych wręcz sytuacjach. I to mogło się zemścić na przyjezdnych, bo piłkę meczową miał Remigusz Korzeniewski. Piłkarz Gladiatorów stanął oko w oko z Kamilem Chmielem, próbował przelobować go głową, ale golkiper Ogniwa nie dał się zaskoczyć.
- Taka jest piłka. Rywale mieli sporo sytuacji, nie wykorzystali ich. Wynik 2:0 jest rezultatem niebezpiecznym, o czym Ogniwo się przekonało. Przeciwnicy od początku dominowali, my mogliśmy się przeciwstawić ambicją, wolą walki, zaangażowaniem, tego nam brakowało w pierwszej połowie, stąd mieliśmy olbrzymie problemy. Obawiałem się o drugą połowę, na szczęście mamy też w swoim zespole mistrzów, bo niesamowitą robotę zrobili Michał Zasański i Remigiusz Korzeniewski. Oni dali nam sygnał, że można jeszcze powalczyć o korzystny wynik. Najlepszy na placu był dzisiaj Marcin Marciniak, wybronił trzy dwustuprocentowe sytuacje. Brawa dla niego, ale też brawa dla całego zespołu, że walczył do końca - ocenił Mirosław Czajka, trener Gladiatorów.
GLADIATORZY PIERUSZYCE – OGNIWO ŁĄKOCINY 2:2 (0:2)
SKŁAD
Gladiatorzy Pieruszyce: Marcin Marciniak, Kajetan Matuszewski (46’ Mateusz Dankowski), Bartosz Karolczak, Szymon Masłowski, Antoni Bzodek (78’ Filip Molecki), Oskar Janowiak, Remigiusz Korzeniewski Ż, Albin Marciniak (80’ Jędrzej Pasek), Ksawier Nowak (55’ Adrian Włodarczyk), Michał Zasański, Dawid Borowiak (65’ Igor Grzegorek)
BRAMKI
0:1 – Łukasz Kopa (41’)
0:2 – Łukasz Kopa (45+1’)
1:2 – Remigusz Korzeniewski (71’ z karnego)
2:2 – Filip Molecki (85’)
PRZECZYTAJ TAKŻE: Faworyt nie zawsze wygrywa
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Stal Pleszew kontra byli gracze LKS-u Gołuchów
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.