Pierwszy mecz obu drużyn, przeprowadzony na początku grudnia w Zielonej Górze, zakończył się łatwym zwycięstwem pleszewskiej ekipy (92:67). Wówczas jednak Kosz dysponował pełnym składem. W międzyczasie kontuzja wykluczyła z gry Krzysztofa Spałę, a w rewanżowym pojedynku obu drużyn zabrakło – podobnie, jak w starciu z Wiarą Lecha w Poznaniu – Michaela Hicksa i Filipa Sieradzkiego. Osłabienie było spore, niemniej nikt nie zakładał aż tak trudnej przeprawy. Tym bardziej, że młodzieżowy Zastal, wsparty jedynie dwoma doświadczonymi zawodnikami, do tuzów II ligi nie należy.
Początek pojedynku zwiastował łatwe zwycięstwo drużyny trenera Alana Urbaniaka, która – po trafieniu De Ante Barnesa – wygrywała w 8’ już 20:7. Ale wszystko zmieniło się, gdy kontuzji doznał Mikołaj Spała. Przyjezdni zaczęli odrabiać straty i cel osiągnęli w 25’. Wówczas to Nikodem Sirijatowicz wyprowadził zielonogórzan na prowadzenie (44:43). Na początku ostatniej odsłony można było odnieść złudne wrażenie, że sytuacja została przez pleszewian opanowana. Trzy „trójki” z rzędu autorstwa Juliana Kuczyńskiego, Patryka Marka i Eryka Adamca sprawiły, że Kosz osiągnął dziewięciopunktowe prowadzenie 65:56. Niestety, wkrótce za pięć przewinień „spadł” Patryk Marek i rywale odrobili straty z nawiązką.
Przez kolejnych pięć minut nasz zespół zdołał powiększyć swój dorobek tylko o jeden punkt, przeciwnicy zdobyli ich 14 i po „trójce” Jakuba Kowackiego zwyciężali 70:66. Kosz nie poddał się, a emocje sięgnęły zenitu, gdy Julian Kuczyński wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie 72:70. Na siedem sekund przed zakończeniem Natan Kubka trafił zza łuku i znów górą był Zastal. Przewinienie techniczne Kamila Olejnika dało pleszewianom rzut wolny, wykorzystany przez De Ante Barnesa. Amerykanin z polskim paszportem mógł zresztą załatwić sprawę, bo po chwili był faulowany, zmarnował jednak obie próby. Remis 72:72 i do wyłonienia zwycięzcy potrzebna była pięciominutowa dogrywka.
Zielonogórzanie przystępowali do niej składem wyłącznie młodzieżowym, bo w ostatniej minucie zasadniczego czasu gry po raz piąty przewinili zarówno Nikodem Sirijatowicz, jak i Kamil Olejnik. To okazało się decydujące. Gracze Alana Urbaniaka zdobyli sześć punktów z rzędu i chociaż rywale na 36 sekund przed zakończeniem doprowadzili do stanu 82:80, to Eryk Adamiec przypieczętował zwycięstwo, zdobywając ostatnie dwa punkty.
KOSZ CIEPŁOMAX KOMPAKTOWY PLESZEW – SKM ZASTAL ZIELONA GÓRA 84:80
KWARTY
22:12, 17:21, 14:19, 20:21
DOGRYWKA 11:7
PUNKTY
Kosz Ciepłomax Kompaktowy Pleszew: De Ante Barnes – 23 (2), Patryk Marek – 13 (1), Eryk Adamiec – 11 (1), Dawid Semczyszyn – 9 (1), Julian Kuczyński – 9 (1), Mikołaj Spała – 8, Patryk Cebulski – 7, Bartosz Perz – 4, Saba Murghulia – 0
PRZECZYTAJ TAKŻE: Boisko w Pleszewie nie okazało się atutem
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.