Między radnym Waldemarem Maciaszkiem, a starostą Michałem Karalusem doszło na ostatniej sesji do ostrej wymiany zdań. "Panowie, a może starostów jest za dużo w kraju, marszałków, a może urząd marszałkowski nie jest potrzebny, może wojewoda by wystarczył?" - stwierdził rajca. Włodarz powiatu nie był mu dłużny, co oburzyło innego radnego Jana Bandosza. "Ponad rok temu ronił pan łzy, kiedy wszyscy na pana żeśmy głosowali, że ma pan być starostą czwartej kadencji. Dziś wygaduje pan radnym, że czytać nie potrafią" - mówił wyraźnie zdenerwowany. Radny Waldemar Maciaszek miał za złe staroście Karalusowi, że o wielu sprawach, nie tylko dotyczących powiatowej oświaty, dowiaduje się dopiero z prasy. – Z gazety się o różnych sprawach dowiaduję. Wyborcy pytają, a ja nie wiem. I muszę się nieraz za te rzeczy wstydzić – mówił rajca, podając jednocześnie przykład. – Bo prasa podała, że pan starosta zakupił za prawie dziesięć tysięcy jakiś tam aparacik (radar dla policji – przyp.red.), a ja o tym jako radny nie wiedziałem nic (...) – dodał Waldemar Maciaszek. Nie omieszkał się też nawiązać do ostatnich problemów w oświacie. – Mamy posłów, senatorów na naszym terenie, zaprosić ich tutaj i niech się wypowiedzą, co się dzieje? Bo jeżeli dwa miliardy brakuje na edukację w kraju, to my się teraz mamy bić z nauczycielami i dyrektorami? Panowie, a może starostów jest za dużo w kraju, marszałków, a może urząd marszałkowski nie jest potrzebny, może wojewoda by wystarczył? Widzę, że punkt widzenia od punktu siedzenia zależy – ciągnął rajca. Starosta Michał Karalus stwierdził, że zostawi tę wypowiedź bez komentarza, jednak nie oparł się pokusie, aby powiedzieć parę dosadnych słów. – Niech pan uzdrawia sytuację w kraju, jak pan uzdrawia od kilku lat. Jak pan nie umie czytać dokumentów powiatowych, gdzie było napisane, że policja otrzyma ten radar, to pana sprawa. Niech pan z siebie nie robi jakiejś takiej sierotki, która jest manipulowana, nie wie, co się dzieje w radzie – odparł włodarz powiatu. Postawą starosty był wzburzony radny Jan Bandosz. – Ponad rok temu ronił pan łzy, kiedy wszyscy na pana żeśmy głosowali, że ma pan być starostą czwartej kadencji. Dziś wygaduje pan radnym, że czytać nie potrafią (...) – mówił rajca. Waldemar Maciaszek stwierdził, że taka arogancja, jaką wykazuje w ostatnim czasie włodarz powiatu, należy do rzadkości. – Albo pan już tak obrósł w piórka… Pół roku temu pan radny Kołtuniewski złożył jakąś propozycję, a pan starosta na to, że tu żadnej kołtunizacji nie będzie. (…) Ja wiem, że tu jestem na bocznych torach, ale takie ubliżanie, to może pan na swoim podwórku. (…) Ja znam pana nie od dziś i wiem, do czego byłeś i jesteś zdolny. Bledniesz kolego, bledniesz! (…) Nie dam się obrażać. (…) Nie jestem chłopcem do psztyków, minęły te czasy! – wołał. Więcej w "Życiu Pleszewa"
(wan)