Sprawa śmierci 57-latki z Pleszewa, która miała kilkanaście godzin czekać na karetkę pogotowia, będzie zbadana przez prokuraturę.
Przypomnijmy – córki kobiety przez dwa dni wzywały pomoc do chorej matki. Dyspozytor miał rzucić słuchawką. Dopiero po interwencji radnej miejskiej Renaty Garsztki do potrzebującej wysłano karetkę. Kobieta zmarła jednak w szpitalu. Sprawa była szeroko opisywana, również w mediach ogólnopolskich. Pisaliśmy o tym TUTAJ.
Córka zmarłej złożyła w prokuraturze zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez dyspozytora z Kalisza. – Wpłynęło zgłoszenie. Śledztwo będzie prowadzone przez prokuraturę okręgową – informuje prokuraotr Andrzej Mieloszyk z Prokuratury Rejonowej w Pleszewie.
AKTUALIZACJA, 24 marca
W związku z pojawiajacymi się komentarzami w sprawie śmierci 57-latki, córka zmarłej oświadcza:
Nam nie chodzi o pieniądze. Nie chcemy odszkodowania. Tylko o prawdę. O to, czy ktoś zawinił śmierci naszej mamy.