reklama
reklama

Edward Horoszkiewicz – legenda pleszewskiej medycyny [ZDJĘCIA]

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Edward Horoszkiewicz – to legenda pleszewskiej medycyny. To nie tylko lekarz, to społecznik, pisarz, utalentowany organizator.
reklama

– Z powodzeniem godził wszystkie swoje role: lekarza, społecznika, posła, radnego, ojca, dziadka, czuł się spełniony – powie o Edwardzie Horoszkiewiczu – jego córka Małgorzata. Może być dumna, bo jej ojciec zapisuje się w historii Pleszewa – złotymi zgłoskami. I udowadnia, że przez cale życie najważniejszy był dla niego człowiek.  

Edward Horoszkiewicz.  Pleszewianin  z wyboru 

Rodzice Edwarda Horoszkiewicza byli przesiedleńcami z Wołynia. Zamieszkali w Parzewie, gmina Kotlin. On wybiera na życie – Pleszew. Dlaczego? Nie ma na to prostej odpowiedzi. Na początku był to pewnie nakaz pracy dla wszystkich absolwentów szkół średnich i wyższych. W Jarocinie, gdzie kończył szkołę felczerską, nie ma dla niego miejsca - dlatego kieruje swoje kroki do Pleszewa. 

- Myślę, że duży wpływ miało również to - jakich ludzi na swojej ścieżce zawodowej spotkał – powie ponad pół wieku później jego córka - Małgorzata.

Kiedy Edward Horoszkiewicz zobaczy Pleszew po raz pierwszy będzie błotnisty i szary październik 1957 roku. Wysiądzie na stacji kolejowej i w jesiennej aurze będzie godzinę czekał – siedząc na sosnowej, twardej ławce - na ciuchcię do miasta. Kiedy tam dotrze przywitają go pustki na ulicach i przejeżdżająca furmanka, załadowana węglem. Z tego swojego pierwszego spotkania z Pleszewem będzie też wspominał słój z pijawkami, który zobaczył na wystawie apteki państwa Suchockich. W takiej atmosferze 15 października 1957 roku Edward pójdzie na spotkanie z przeznaczeniem do powiatowego wydziału zdrowia. 

Edward Horoszkiewicz. Felczer 

Ma 19 lat. Jest świeżo upieczonym absolwentem szkoły felczerskiej. Już następnego dnia spotka na swojej drodze człowieka, który stanie się jego pierwszym nauczycielem. Rankiem pojawia się przed budynkiem przy Poznańskiej 30, który bardziej przypomina pałac niż przychodnię. Tam wita go radośnie ze śpiewną melodią w głosie dr nauk medycznych - Kazimierz Sągin. „Z nieba mi spadłeś panie dziejku, sam pracuję do rana do wieczora w tej przychodni, brakuje mi lekarzy. Pomoże mi?” To wtedy po raz pierwszy Edward Horoszkiewicz poczuje się potrzebny. 

- Doktor Sągin dzielił się z nim doświadczeniem i wiedzą. Na początku pracowali w jednym gabinecie - przyjmując pacjentów na zmianę. Ojciec wspominał z rozrzewnieniem tamten czas. Określał ich relację jako uczeń – mistrz – wspomina dziś jego córka - pani Małgorzata.

Ta pierwsza przygoda z prawdziwą medycyną nie trwa długo. W 1958 roku Edward otrzymuje powołanie do wojska. Służy dwa lata w Pomorskiej Brygadzie Wojsk Pogranicza. Powrót nie jest łatwy. Nie ma już dr Sągina, który pojechał do Bydgoszczy, gdzie robi specjalizację z dermatologii. Na jego miejscu pracuje trzech felczerów. Dla Edwarda etatu nie ma. Dlatego decyduje się na pracę w wiejskim punkcie zdrowia w Wieczynie - w gminie Czermin. To jest prawdziwa szkoła życia. Nie ma połączeń autobusowych. Do pracy dojeżdża kilkanaście kilometrów rowerem. W gabinecie nie ma bieżącej wody.

Zdany na siebie przyjmuje wszystkich pacjentów zgłaszających się z rejonu Wieczyna, Grabu, Żegocina, Łęgu i Żbik. Szczepi dzieci i młodzież, prowadzi działania profilaktyczne. Wspiera go pielęgniarka - Anna Mikołajczak. Podczas wizyt domowych poznaje zwyczaje i warunki, w jakich żyją ludzie. Ze zdziwieniem stwierdza, że leczeniem na wsi zajmuje się praktycznie każdy. Odczyniane są uroki - a lekarza wzywa się w ostateczności.

- Z pokorą i akceptacją do lokalnych zwyczajów zachęca ludzi do zaufania medykom – powie kilkadziesiąt lat później jego córka.  

Edward Horoszkiewicz. Student

Samodzielna praca w ośrodku wiejskim uświadamia mu, jak dużej wiedzy potrzeba, żeby leczyć ludzi. Dlatego w 1962 roku rozpoczyna studia na Wydziale Lekarskim Akademii Medycznej w Poznaniu. Z trudem odnajduje się w środowisku młodszych od siebie, ale potem jest coraz lepiej. Mija 6 lat. Poznaje przyszłą żonę – Krystynę. Pracuje w Farmakologicznym Kole Naukowym - co otwiera mu drogę do ubiegania się o pracę na uczelni. Składa  podanie w dziekanacie i otrzymuje zgodę na staż w dowolnie wybranej klinice. Ma dylemat. Zostać w  Poznaniu i robić karierę naukową, czy wrócić do Pleszewa? W międzyczasie umiera doktor Sągin.

– Ojciec wraca do Pleszewa - skuszony możliwością zrobienia specjalizacji z chirurgii oraz służbowym mieszkaniem – wspomina pani Małgorzata. Życie ma dla niego jednak inny scenariusz. 

Edward Horoszkiewicz.  Młody wilk 

Ambitny lekarz odbywa staż. Kontakt z pacjentem ogranicza się jedynie do porannej wizyty. Potem tylko tony papierów. I tak przez resztę dnia. Mając za sobą samodzielna pracę w ośrodku wiejskim – Edward nie może odnaleźć się w nowej sytuacji. Pleszewski szpital mieści się na jednym piętrze budynku klasztoru Zgromadzenia Sióstr Służebniczek. Lekarze pracują stłoczeni w kilka osób przy jednym biurku. Budynek nie ma windy. Pacjentów wnosi się po schodach na noszach, nawet ciężarne. Jeden węzeł sanitarny obsługuje pacjentów stłoczonych nawet po 25 osób na sali. Znieczuleń dokonuje jedna pielęgniarka albo siostry zakonne - eterem. Na domiar złego Edward nie dostaje obiecanego mieszkania, a pierwsza pensja jest niższa od studenckiego stypendium.

  - Był wtedy takim młodym wilkiem. Drażnił go feudalny system panujący w szpitalu, z tego powodu zdarzały się spięcia. Sam zresztą przyznawał, że jego przełożonym mogła przeszkadzać jego dociekliwość i brak pokory – tłumaczy pani Małgorzata.

Ale zostaje. Skłania go do tego rozmowa z doktorem Pawlińskim, który skutecznie studzi jego emocje.

Edward Horoszkiewicz. Ginekolog 

Miejsc na chirurgii nie ma. Edward decyduje się na ginekologię i trafia pod skrzydła ordynatora - Szczepana Lisa. Przestaje skupiać się na spartańskich warunkach. Zaczyna zastanawiać się - co można zmienić. Zapoczątkowuje w Pleszewie badania cytologiczne. Cieszy go fakt, że jest w stanie samodzielnie wykryć wczesne stadium raka szyjki macicy. Do Pleszewa na umowę stypendialną przyjeżdża jego żona - lekarz stomatolog - Krystyna Horoszkiewicz. Otrzymują mieszkanie. Jest 1972 rok. Edward czasami nie wychodzi ze szpitala przez kilka dni. Staje się jego drugim domem. 

Edward Horoszkiewicz.  Dyrektor 

Nowa władza w kraju wprowadza reformy, również w służbie zdrowia. Powstają ZOZ-y. Edward Horoszkiewicz ma 35 lat. Zostaje dyrektorem nowo powstałej placówki. Za nominacją nie idą niestety dodatkowe środki dla szpitala. Nie przybywa ani sprzętu, ani personelu. „Wierzga jak niepokorne źrebię”, ale ci co go znają wiedzą, że nie tak łatwo go złamać.

- Tragiczne dzieciństwo na Wołyniu, hitlerowski obóz pracy, mocno go zahartowały. Nigdy nie brakowało mu energii, ambicji i odwagi, a szczególnie odpowiedzialności za  podjęte decyzje. Nie lubił się poddawać. Reżyser filmu Wołyń - Wojciech Smarzowski - mówił o ojcu „Niezatapialny” – opowiada pani Małgorzata. 

Edward Horoszkiewicz. Budowniczy 

Jest 1975 rok. Pleszew ma stać się gminą wcieloną do województwa kaliskiego. Przedstawiciele ministerstwa zdrowia informują, że nie będzie zgody na budowę dwóch szpitali w tak małym województwie. I, że pierwszeństwo ma Kalisz. Edward Horoszkiewicz ucieka się do fortelu. 4 maja w szczerym polu za miastem zbiera się kilkudziesięcioosobowa grupa zapaleńców z łopatami, aby pod okiem przyszłego kierownika budowy szpitala - Edwarda Wojdy z Kaliskiego Przedsiębiorstwa Budowlanego - rozpocząć prace ziemne we wcześniej wytyczonych przez geodetów miejscach. Na placu budowy za namową Edwarda wykonawca składa na jakiś czas materiały budowlane, przeznaczone na bloki mieszkalne.

- Wszystko miało wyglądać na  daleko posuniętą inwestycję – opowiada pani Małgorzata.

W międzyczasie Edward Horoszkiewcz oddaje do użytku gminne ośrodki zdrowia w Czerminie, Choczu i Dobrzycy. Planuje budowę mieszkań dla przyszłej kadry szpitala. Inicjuje budowę żłobka-  a na dyrektora powołuje - Alicję Górską. 

Edward Horoszkiewicz. Menager 

Do otwarcia szpitala w Pleszewie dochodzi w 1982 roku. Do prac porządkowych przed uroczystym otwarciem włącza się cała lokalna społeczność. Są kłopoty ze  sprzętem i wyposażeniem. Mistrzem organizacji okazuje się Stefan Drążewski - kierownik sekcji zaopatrzenia. Wiele pracy i zaangażowania w otwarcie placówki wkłada też Romana Cichewicz, dyrektor ds. administracyjnych. Edward walczy o kadrę. Stawia na młodych. W ciągu 100 dni zatrudnia 18 lekarzy, w tym aż 13 absolwentów. Jeździ na spotkania do szkół pielęgniarskich, zachęcając do podejmowania pracy w Pleszewie. Jednocześnie kuszą go nowe wyzwania. Uruchamia OIOM, który organizuje dr Grzegorz Sokół. Prowadzi prace nad stworzeniem oddziału onkologicznego i okulistycznego. Ale to wciąż mało. Pojawi się kolejny pomysł - stacja dializ. Edward żyje tym marzeniem. I się udaje. Kierownikiem stacji zostaje dr Andrzej Kaczmarek. 

Edward Horoszkiewicz.  Polityk 

Kryzys w latach 80-tych prowokuje go do zaangażowania się w działalność polityczną. W 1989 roku kandyduje w wyborach do sejmu i zostaje wybrany. Pracuje w komisji zdrowia. Nie jest to dla niego łatwy czas. W swojej książce napisze: „Przez całe swoje dorosłe życie starałem się służyć mojej ojczyźnie tak wiernie - jak potrafiłem, taka jaka wtedy była, bo innej nie było. Chciałem zostać posłem, bo wierzyłem, że wszystko zależy od ludzi”.

W 1993 roku po zapoznaniu się z propozycją budżetu dla pleszewskiego ZOZ-u wysyła pismo z prośbą o korektę do władz województwa. Otwarta krytyka sprawia, że nad jego głowa zbierają się czarne chmury. Edward przeczuwa, że jego rozdział w publicznej służbie zdrowia dobiega końca. W 1996 roku opuszcza szpital i wraz z żoną zakłada pierwszy w powiecie - i jeden z pierwszych w województwie kaliskim - niepubliczny zakład opieki zdrowotnej pod nazwą Centrum Usług Medycznych. Zatrzymuje go ciężka choroba – posłuszeństwa odmawia mu serce. 

Edward Horoszkiewicz. Spełnienie 

Pan Edward - w 2008 roku przechodzi śmierć kliniczną. Walka o jego życie trwa kilka tygodni. Żaden z autorytetów medycznych nie daje mu szans. Zdarza się cud. Dokonuje go kardiochirurg - prof. Andrzej Bochenek. Mija rok. Edward podlewa kwiaty w ogrodzie i wraca do zdrowia.

Choroba wymusza na nim zmianę trybu życia. W ostatnich latach poświęca się pisaniu. Powstają wspomnienia z dzieciństwa na Wołyniu oraz pozycja „Od pijawek do dializy” – wydana przez Południową Oficynę Wydawniczą, wydawcę m.in. tygodnika „Życie Pleszewa”. Jest też tomik wierszy „Mowy życiem pisane”.

W 2016 roku pan Edward angażuje się w projekt filmu „Wołyń”. Jako kresowianin dzieli się z reżyserem swoimi doświadczeniami. Wspomnienia z działalności politycznej zawiera w książce „Byłem posłem sejmu kontraktowego”.

Edward Horoszkiewicz umiera 20 czerwca 2018 roku zapisując się złotymi głoskami w historii pleszewskiej medycyny. 

– Był aktorem wielu ról i wszystkie wypełniał znakomicie. Z powodzeniem godził wszystkie swoje role: lekarza, społecznika, posła, radnego, ojca, dziadka, czuł się spełniony – powie cztery lata po jego śmierci - córka Małgorzata. 

Lokalna społeczność  uhonorowała go nazywając jego nazwiskiem jedną z ulic w Pleszewie. Specjalna tablica poświęcona pamięci pleszewianina zawiśnie też w holu głównym szpitala, którego był pierwszym dyrektorem. 

 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama