Gizalski radny Krzysztof Andrzejewski nazwał przewodniczącego Romana Rojewskiego "Czerepachem". Podczas ostatniej sesji w Gizałkach radny Krzysztof Andrzejewski dopytywał o stan spółki wodnej. Przypomnijmy – jej prezes Mieczysław Sawicki chce zrezygnować z posady. Oficjalny powód – zły stan zdrowia. Zdaniem członków zarządu Mieczysław Sawicki źle kierował spółką – w dokumentach brakuje m.in. faktur i nie zgadza się kasa spółki. - Ja mam takie pytanie do pana wójta, bo nie wszyscy mieszkańcy wiedzą, czy coś się zmieniło w sprawie spółki wodnej? Poszła to sprawa na lepsze? – zwrócił się rajca do włodarza gminy. Robert Łoza wyjaśnił jednak, że on nie nadzoruje spółki wodnej. Andrzejewski o odpowiedź poprosił więc prezesa, a zarazem radnego – Mieczysława Sawickiego. Zanim ten jednak zdążył zabrać głos, uprzedził go przewodniczący rady Roman Rojewski. - Nie, nie, nie, nie. Powoli, panie prezesie, ja udzielam głosu. Ja nie widzę potrzeby kolego radny, to jest sesja, nie posiedzenie zarządu spółki wodnej. Na komisji rolnictwa jak najbardziej, to nie jest złośliwe z mojej strony – stwierdził Roman Rojewski, nie pozwalając tym samym na dalszą dyskusję w sprawie spółki wodnej. Zachowanie przewodniczącego oburzyło obecnych na obradach sołtysów, którzy chcieli wiedzieć, co dzieje się z pieniędzmi rolników. Ich prośby jednak nie pomogły. Głos zabrał więc ponownie radny Andrzejewski: Panie przewodniczący, teraz mnie naszła taka myśl. Wczoraj włączyłem telewizor i leciało „Ranczo”, nie wiem, czy pan kiedyś oglądał. Tam był pan Czerepach. On rządził wójtem, mieszkańcami, podsłuchiwał, to zachowanie pana jest takie samo – stwierdził. Co na to Roman Rojewski? - Ja odbieram to tak, że przedstawił się pan w całej okazałości. Ja się nie dziwię. Dziękuję za takie mnie przedstawienie, ale takiej mocy jeszcze nie mam – zapewnił przewodniczący.
(pg)