Czy wybudowana w ubiegłym roku w Czołnochowie, Szymanowicach i Tomicach sieć kanalizacyjna jest o około 1,5 kilometra dłuższa, niż w dokumentach projektowych? Informację taką włodarzowi gminy Gizałki Robertowi Łozie przekazał wykonawca robót. Oczywiście związane jest to z dodatkowym wydatkiem z budżetu samorządu, a w grę może wchodzić nawet 600.000 zł. Jak sprawa zostanie rozwiązana? Na razie nie wiadomo. – My to analizujemy, sprawdzamy – poinformował podczas ostatniej sesji wójt Robert Łoza. Wyjaśnienia takie nie zadowoliły jednak radnego Eugeniusza Walkowiaka. - Pan powiedział, panie wójcie, że pan zna nazwisko tej osoby, która się tego dopuściła. Na terenie gminy Gizałki nie powinno być miejsca dla przekrętów! Niech pan to nazwisko wyjawi! Chcemy wiedzieć, żeby ta gmina nie była azylem dla mataczy! – stwierdził rajca. Włodarz szczegółów sprawy jednak nie wyjawił. - Mam na tę okoliczność dokumenty. Póki sprawa nie jest wyjaśniona, nie upublicznię ich. Jeśli pewne sugestie zgłoszone przez wykonawcę potwierdzą się w odpowiednich pomiarach, analizach, to wtedy możemy to upublicznić, ale póki co, nie będę tego robił. Mam takie zgłoszenie ze strony wykonawcy – poinformował wójt Robert Łoza.
Informację o problemie, jaki wynikł po zakończeniu inwestycji, potwierdził "Życiu Pleszewa" właściciel fimry budującej sieć kanalizacyjną. - Gdzieś, coś nawaliło. Być może w projekcie, ktoś jak wszystko podsumowywał, bo to się składa z odcinków, ktoś jakiejś mapy nie wziął do ręki i nie podsumował. Gdzie, kto się pomylił, ja naprawdę nie wiem - stwierdził. - Projektanci sieci byli z Wrocławia. Firma zbankrutowała, z tego, co mówili w gminie. Ten projekt zaczął się już za pana Lehmanna, firm było co najmniej trzy, a projektantów chyba więcej - dodał.
(pg)
Szerzej w najnowszym numerze "Życia Pleszewa".