Na potwierdzenie wystarczy przytoczyć krótką wymianę zdań między panami.
- W moim miłosierdziu liczyłem na poprawę i cały czas starałem się wspierać przewodniczącego – oznajmił Kostuj.
- Dziękuję za okazanie miłosierdzia, ale nie prosiłem o to – odparł Rojewski.
Wydawało się, że po majowej sesji, kiedy to Tadeusz Kostuj został usunięty z funkcji szefa komisji budżetu, emocje opadły. To wtedy w planie obrad znalazł się punkt dotyczący zmniejszenia liczby członków budżetówki z 8 do 7. I tym samym odwołania z jej składu właśnie radnego Kostuja.
- Jest to dyskryminacja, mobbing, wyjątkowo paskudne – mówił wówczas Tadeusz Kostuj.
Jego dobitne słowa na nic się jednak zdały. Jak wyjaśniła przewodniczący rady – Roman Rojewski - o usunięcie Kostuja z komisji wnioskowała grupa radnych.
- Na wniosek klubu radnych „Wspólnie dla gminy Gizałki” wprowadziłem tą uchwałę. Czy są jeszcze jakieś sensowne pytania? Bo na razie, póki co, nie słyszę – stwierdził Rojewski.
A dlaczego radni z klubu „Wspólnie dla gminy Gizałki” – nie chcieli współpracować z Kostujem?
– Aroganckie zachowanie pana Kostuja w stosunku do radnych – to jest główny powód wniosku klubu w sprawie zmian w komisji budżetu – mówił wówczas „Życiu Pleszewa” Krzysztof Walendowski, szef klubu radnych „Wspólnie dla gminy Gizałki”.
Miłosierdzie
Choć od tego czasu minęło kilkanaście tygodni – spór nie wygasł. Na kolejnej sesji radny Kostuj znowu zabrał głos.
- Jest sprawa pana przewodniczącego, który wielokrotnie kwalifikował się do odwołania z tej funkcji – zaczął rajca, i precyzował daje. - W moim miłosierdziu liczyłem na poprawę i cały czas starałem się wspierać przewodniczącego.
Po czym poprosił Rojewskiego, by nie komentował wypowiedzi kolegów z rady.
– Swoimi złośliwymi uwagami, bo to nie jest prywatny folwark – zobrazował Kostuj.
Przypomniał też słowa samego Rojewskiego z majowej sesji, gdy ten skomentował jego wypowiedź krótko, ale dosadnie. - My pana uzasadnienia znany od 30 lat. Teraz Tadeusz Kostuj się odciął. - Pan nie byłeś trzydzieści lat w samorządzie. Nie jesteś pan upoważniony ani przeze mnie, ani przez mieszkańców. Proszę, żeby było tak jak w Piśmie Świętym: tak - tak, nie - nie. Proszę bardzo, zabrał głos, dziękuję, proszę następny. Pan jest na stanowisku uprzywilejowanym. Myśmy pana wsparli. Nikt pana nie skrzywdził.
Wniosek? Pouczenie?
Co na to przewodniczący? Zauważył, że radny Kostuj zabrał głos, twierdząc, że będzie zgłaszał wniosek formalny.
– Proszę więc zgłosić wniosek formalny. Póki co, są to pańskie wywody – oznajmił Rojewski. I dodał. - Dziękuję za okazanie miłosierdzia, ale nie prosiłem o to.
Pytał też wprost. - Na jakiej podstawie będzie pan mnie pouczał, co mam robić, a czego nie robić? Na co Kostuj oznajmił, że zmienił wniosek na… pouczenie. Ale i Rojewski nie pozostał mu dłużny. - Jak pan będzie w ten sposób postępował, to ja swojego postępowania nie zmienię, bo muszę czuwać nad powagą tego miejsca…
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.