– Zauważyłam pierwsze robaki latem, a sąsiadka jesienią, ale to, co się dzieje od początku tego roku - to koszmar. Tak się nie da żyć! – mówi z płaczem jedna z kobiet.
Mieszkańcy bloku twierdzą, że źródło problemu znajduje się na ostatnim piętrze budynku.
– Sąsiad, który tam mieszka, zrobił z mieszkania składowisko odpadów – opowiadają nam mieszkańcy.
Jak dodają, kiedy prusaki pojawiły się na klatce, doszli do jednego wniosku.
– Że przyczyna tej sytuacji tkwi właśnie w tamtym mieszkaniu.
Wylęgarnia
Skąd przypuszczenia, że to właśnie w konkretnym lokalu jest „wylęgarnia robaków”?
- Ja to widziałam na własne oczy. Byłam tam. W zlewie, na półkach, na szafie, setki robactwa chodziło. To były młode osobniki, czyli to znaczy, że się tam wylęgają - opowiada nam jedna z kobiet.
Rzeczywiście prusaki zalęgają się tam, gdzie nie do końca utrzymywana jest czystość. Są niebezpiecznymi szkodnikami, ponieważ zanieczyszczają produkty spożywcze bakteriami, pleśnią i odchodami. Nie gryzą ludzi, ale mogą przenosić choroby, takie jak grypa czy gruźlica. Bywają też odpowiedzialne za zatrucia pokarmowe.
Strach
Mieszkańcy twierdzą, że kilka tygodni temu do wspomnianego mieszkania weszła specjalnie wynajęta ekipa sprzątająca.
- Przez jakiś czas nie widzieliśmy sąsiada, więc zawiadomiliśmy rodzinę, bo myśleliśmy, że coś się stało. Przyjechała straż i weszli tam, ale okazało się, że śpi. (…) Po tej akcji spółdzielnia przysłała ekipę sprzątającą, bo to, co tam zastali, podobno było szokujące – wspominają lokatorzy.
I mówią wprost.
– To nie tylko zagrożenie epidemiologiczne. Boimy się o życie. Przecież – jak tam się kiedyś coś zapali, to nas wszystkich spali, albo wysadzi w powietrze – mówią zdesperowani mieszkańcy.
Nie rozumieją – dlaczego nikt nic nie robi.
- Robale mają po nas chodzić? – pytają.
Są zdesperowani.
- Wczoraj myłam głowę. Poszłam do pokoju po ręcznik. Wróciłam, patrzę, a robal mi chodzi po wannie. Już mam tego dosyć. Wszystko mam na balkonie, pojemniki na śmieci itd. – opowiada jedna z kobiet.
Inna dodaje.
- Człowiek spać nie może, bo to paskudztwo wychodzi w nocy. Wszystkie rury pooklejaliśmy, ale one wejdą wszędzie, każdą szparką. Pod zlewem, proszkami wysypałam, za lodówką, za szafkami, w szczelinach. Już nie mam siły. Nawet tam, gdzie szklanki miałam w szafce, są – mówi z płaczem jedna z kobiet.
Dezynfekcja, która w budynku była kilkukrotnie przeprowadzana zdaniem lokatorów, nie przynosi efektów.
- To nic nie da, jak oni w tym konkretnym mieszkaniu nie zrobią porządku. Tylko na filmach takie rzeczy myślałam, że się ogląda.
Wyrok
Przedstawiciele Spółdzielni Mieszkaniowo Lokatorsko - Własnościowej w Pleszewie twierdzą, że pierwsze sygnały o tym, że w bloku na osiedlu Mieszka I rozprzestrzenia się robactwo zaczęły do nich docierać na przełomie roku.
- Poinformowali nas o tym mieszkańcy – mówi Monika Falk – Filipowicz, prezes zarządu Spółdzielni Mieszkaniowo Lokatorsko – Własnościowej w Pleszewie.
Zapewnia, że reakcja z ich strony była natychmiastowa.
- Trzykrotnie w budynku zostało wykonane odrobaczenie. W mieszkaniu tego pana, a także we wszystkich pozostałych mieszkaniach w tej klatce oraz korytarzach, które są na tej nieruchomości. Ostatnie odrobaczanie przeprowadzono kilka dni temu – tłumaczy prezes.
Spółdzielnia zleciła również gruntowne sprzątanie mieszkania.
- Zleciliśmy to firmie sprzątającej, ponieważ mieliśmy informacje, że jest ono zaniedbane, że pełno jest w nim śmieci. Zachodziło podejrzenie, że źródło problemu może być właśnie w tym mieszkaniu. Zostało to wykonane – opowiada Monika Falk – Filpowicz.
Niestety – jak dodaje – w sprawie lokatora z ostatniego piętra spółdzielnia ma związane ręce.
- W momencie, kiedy zaczęła się pandemia mieliśmy zasądzony wyrok eksmisyjny dla tego pana w związku z występującym zadłużeniem. Próbowaliśmy tą eksmisję wykonać, bo mieszkanie które zajmuje jest lokatorskie. To spółdzielnia jest właścicielem tego lokalu. Pan miał już nawet przyznany lokal socjalny – mówi Monika Falk – Filipowicz.
Niestety przeprowadzenie eksmisji w trakcie trwania pandemii stało się niemożliwe.
- To był szczególny okres, wiele przepisów zostało wówczas zawieszonych, również tych dotyczących eksmisji. Tak też było w przypadku tego pana. W tej chwili jest już taka możliwość, natomiast trwa okres ochronny, który zakończy się 31 marca - wskazuje przedstawicielka spółdzielni.
Eksmisja
Co stanie się po 31 marca?
- Mamy ustalone z komornikiem, że ta eksmisja zostanie wykonana na początku kwietnia – zapewnia prezes zarządu.
I dodaje.
- Jesteśmy administratorem, ale jako spółdzielnia nie mamy uprawnień ani narzędzi, żeby coś z tym mieszkańcem zrobić. Zapewniam jednak, że reakcja z naszej strony na sygnały zgłaszane przez mieszkańców była natychmiastowa: zgłosiliśmy sprawę do MGOPS, próbowaliśmy nawiązać kontakt z rodziną. Na ten moment musimy być cierpliwi i poczekać do momentu, kiedy wykonanie eksmisji będzie możliwe.
Czy MGOPS w Pleszewie zajął się sprawą, którą zgłosili im zarówno administrator, jak i lokatorzy? Czy rzeczywiście wizytowali mieszkanie i jaką zastali tam sytuację?
- Ustawa o pomocy społecznej nie daje podstaw do wizytowania mieszkania (…), tym niemniej pracownicy MGOPS, podejmowali próby kontaktu z tym panem, który dobrowolnie wpuścił ich do mieszkania. Pracownicy zauważyli, że mieszkanie jest nieposprzątane i zalecili dokonania porządków – odpowiada nam Dominika Frencel, dyrektor Miejsko - Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej w Pleszewie.
I dodaje.
- Z uwagi na postawę tego pana i przepisy ustawy o pomocy społecznej pracownicy MGOPS na wniosek sanepidu będą uczestniczyć w wizji lokalnej w mieszkaniu.
A to dlatego, że robactwem w bloku zajmuje się również pleszewski sanepid.
– Wpłynęła od mieszkańców interwencja na uciążliwości związane z pojawieniem się prusaków. W związku z powyższym Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny w Pleszewie wyznaczył wizję lokalną z przedstawicielami właściwych instytucji - w celu oceny stanu faktycznego – informuje Jolanta Ulatowska, Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny w Pleszewie.
Próbowaliśmy porozmawiać z również lokatorem z ostatniego piętra, ale niestety - bez skutku.
Wizja lokalna
Kilka dni po naszej interwencji odbyła się wizja lokalna w mieszkaniu na ostatnim piętrze budynku.
- W dniu kontroli nie stwierdzono w mieszkaniu żywych prusaków. Została przeprowadzona trzykrotna dezynsekcja. Zarówno w mieszkaniu, jak i na korytarzu nie był wyczuwalny nieprzyjemny, uciążliwy zapach. W mieszkaniu panował ogólny nieporządek. Państwowy Powiatowy Inspektorat Sanitarny w Pleszewie przekazał sprawę według właściwości rzeczowej do Miejsko-Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Pleszewie - informuje Jolanta Ulatowska.
Co na ten temat mówi MGOPS?
- Podjęliśmy wszystkie możliwe działania, aby rozwiązać tą problemową sytuację i tym samym pomóc mieszkańcom tego bloku. Rozumiemy, że ta sytuacja jest dla nich bardzo trudna. Przyznaliśmy temu panu usługi opiekuńcze, chodziło o to, żeby ktoś tam zaglądał i np. pomógł mu sprzątać. Niestety pan ostatnio nie wpuszcza nas do mieszkania, a prawo jest bezwzględne, nie możemy tam tak po prostu wejść wbrew jego woli, zwłaszcza, że ten pan nie pobiera od nas żadnych świadczeń. My musimy działać tylko i wyłącznie w granicach prawa (…) Mimo tego nie zostawimy tej sprawy, nadal będziemy próbowali mu pomóc poprzez m.in. kontakt z najbliższą rodziną – mówi Dominika Frencel, dyrektor Miejsko – Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Pleszewie.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.