Pielęgniarki z oddziału rehabilitacji poskarżyły się na szefową. Zarzuciły jej poniżanie i zastraszanie. Dyrektor lecznicy, który miał wszystko wyjaśnić zażądał dat, świadków i nagrań. Nie dostał. Temat uznał za zamknięty.
18 pielęgniarek z oddziału rehabilitacji w Koźminie Wlkp. zarzuca swojej szefowej mobbing. Kobiety czują się poniżane, zastraszane, co z kolei, jak mówią, powoduje, że obowiązki swoje wykonują w ciągłym stresie. Do tego dochodzić mają wyzwiska i niewybredne epitety w stylu „Tyś chyba swój dyplom kupiła na wystawkach w Baszkowie”, „Muszę was zjebać jak bure su..”. To tylko „nieśmiała” próbka z listu, jaki zdesperowane pielęgniarki napisały do starosty, prosząc o pomoc.
Dyrektor chciał, by pielęgniarki, przedstawiły dowody, że są mobbingowane. – Miały to być konkretne daty, świadkowie, nagrania – wyliczają pielęgniarki. I jak mówią miały wszystko dostarczyć w ciągu kilku dni. Takich możliwości nie miały. – To niemożliwe, żebyśmy w ciągu trzech dni przeanalizowały pięcioletni okres pracy pod kierownictwem pani ordynator – mówią kobiety.
Sprawy pod dywan nie zamierza jednak zamieść powiat. – Oprócz tego, że były skargi podpisane przez pielęgniarki, to niedawno trafił do nas list podpisany przez brata jednego z pacjentów oddziału w Koźminie Wlkp., który był świadkiem niewłaściwych, jego zdaniem, zachowań – precyzuje wicestarosta, Paweł Radojewski.