Czy w gizalskiej spółce wodnej doszło do nadużyć ze strony prezesa? Mieczysław Sawicki - radny gminny i szef komisji rolnictwa na piśmie złożył rezygnację z funkcji prezesa gminnej spółki wodnej. Formalnie jednak nadal jest jej szefem, ponieważ odwołać go ze stanowiska i wyznaczyć jego następcę można jedynie na zebraniu walnym spółki, a to prawdopodobnie odbędzie się dopiero pod koniec stycznia. Dlaczego Sawicki odchodzi? Swoją decyzję tłumaczy złym stanem zdrowia. Powód może jednak być inny. Członkowie zarządu spółki i jej komisji rewizyjnej nie są zadowoleni z dotychczasowej pracy prezesa. Na ostatnim posiedzeniu komisji rolnictwa, które poświęcone było obecnej sytuacji w spółce wodnej, wyjawili, jakie mają zastrzeżenia. Lista jest długa. Stanisław Mikołajewski uważa, że zarząd miał utrudniony dostęp do różnych dokumentów, m.in. faktur, nie był informowany o prowadzonych pracach, np. w Garcarskim Kącie. – Nie wiemy, gdzie te roboty były – tłumaczył Stanisław Mikołajewski. Wśród zarzutów pod adresem Mieczysława Sawickiego padły też takie, że nie zgadzają się pieniądze w kasie spółki, prezes przetrzymuje i nie odpowiada na liczną korespondencję od rolników, w której skarżą się na jego działalność, a w ostatnim czasie zniszczył pieczątki spółki. Sprawą prawdopodobnie zajmie się prokuratura. Co na to Sawicki? Dziwi się, że członkowie zarządu i komisji rewizyjnej nie zgłaszali żadnych zastrzeżeń wcześniej, skoro teraz mają tyle uwag.
Szerzej w najnowszym numerze "Życia Pleszewa".
(pg)