Dokładnie taką bolesną lekcję przeszła pani Maria*. Kilkanaście dni temu odebrała telefon z zaproszeniem na "wyjątkowe" spotkanie. Dziś, ze łzami w oczach opowiada, co przeżyła. I gorzko żałuje, że wtedy nie odłożyła słuchawki.
– Nie wiem, co mnie skusiło, że tam poszłam – wyznaje.
Jej historia to nie tylko opowieść o stracie pieniędzy, to także przestroga dla nas wszystkich, jak łatwo paść "ofiarą" dobrze zaplanowanej iluzji.
Telefon z zaproszeniem na pokaz
Kilkanaście dni temu pani Maria odebrała telefon. Miły głos poinformował ją, że została zaproszona na specjalne spotkanie, co więcej – za samo przybycie czekają na nią darmowe upominki.
- Miałam dostać Irobota za darmo. Poszłam, sama nie wiem dlaczego. Teraz to widzę, jakie to wszystko od początku było zaplanowane, żeby mnie zmanipulować, ale wtedy nawet przez moment nic mnie nie zaniepokoiło – opowiada nam seniorka.
Sam pokaz – był świetnie przygotowany. Miła, rodzinna atmosfera.
- Wszyscy sympatyczni, niby żadnego zmuszania. Pokazali różne produkty, w tym matę do masażu, odkurzacz, garnki, rower. I powiedzieli, że dla tych - co ich wylosują - będą rabaty. Że tylko za matę trzeba zapłacić, a reszta będzie w prezencie. Mnie ten rower interesował, bo oni powiedzieli, że on kosztuje normalnie 10 tysięcy złotych. To stwierdziłam, że to jest świetna okazja. Stwierdziłam, że kupię. W sumie wyszło 16 tysięcy, ale pomyślałam, że tyle prezentów dostanę, to jeszcze dzieciom rozdam. No i ten rower, na nim mi zależało najbardziej – przyznaje nasza rozmówczyni.
Pani Maria nie miała przy sobie tyle gotówki.
- Zawieźli mnie do banku. Wyczyściłam konto ze wszystkich oszczędności. Ale i tak nie wystarczyło. Miałam jeszcze gotówkę w domu. Więc oni zaproponowali, że mnie zawiozą. Boże, że ja wtedy nie pomyślałam, że to podejrzane jest. Dopiero po rozmowie z córką zdałam sobie sprawę, co zrobiłam – opowiada.
Interwencja, sprawa trafia do rzecznika
O tym, co jej się przytrafiło, pani Maria opowiedziała znajomej. Pani Ewelina to osoba znana ze swojej społecznej działalności. Zdeterminowana, postanowiła natychmiast działać. Pomogła seniorce zgłosić sprawę do Powiatowego Rzecznika Praw Konsumenta. Jednak to nie koniec.
- Dosłownie kilka dni po tym, jak pani Maria mi o tym opowiedziała, odebrałam telefon z zaproszeniem na pokaz. I to od tej samej firmy! – opowiada pani Ewelina.
Zrozumiała, że to idealna okazja, by - jak mówi - zdemaskować organizatorów spotkania i przede wszystkim ochronić innych ludzi przed podobnym losem.
Nie wejdzie, bo jest "za młoda"
Spotykamy się przed jednym z budynków w Pleszewie, w którym odbywa się „prezentacja”. Niestety, mimo zaproszenia pani Ewelina nie zostaje wpuszczona do środka. Nie przechodzi tzw. wstępnej selekcji przy drzwiach. Okazuje się, że jest … za młoda. Tuż przed spotkaniem udaje jej się jednak poinformować kilka osób. Wspólnie czekamy, aż z pokazu wyjdzie reszta.Po chwili zauważa nas jeden z mężczyzn obsługujących spotkanie.
- Po co tutaj tak stoicie? - dopytuje, wyraźnie zaniepokojony naszą obecnością.
Ze spokojem tłumaczymy, że jesteśmy w miejscu publicznym. I możemy tutaj rozmawiać. Jest z nami pani Maria. Po chwili dołącza pan Kazimierz*, który również czuje się oszukany na poprzednim pokazie.
- Przyszedłem, bo pani Maria zadzwoniła, że idzie odzyskać pieniądze. Więc pomyślałem, że nam też się uda. Wspólnie z żoną zapłaciliśmy za te „prezenty” 16 tys. zł - mówi nam starszy mężczyzna.
Pytamy - dlaczego zdecydował się na tego typu zakupy? Nie potrafi podać sensownego wytłumaczenia.
- Żona chciała – odpowiada.
Z pokazu wychodzą pojedyncze osoby.
- Kupiliście coś? Podpisaliście umowę? - pytamy.
Większość z zaproszonych na spotkanie osób, nie posiadała przy sobie żadnych dokumentów. To głównie ci, których pani Ewelina zdążyła uprzedzić.
Ponownie pojawia się mężczyzna z obsługi.
- Spotkanie się przedłuży. Długo tutaj tak będziecie stać, może potrwa dwie godziny, może trzy, a może jeszcze dłużej. Nie nudzi wam się? – rzuca z wymuszonym uśmiechem. Wydaje się, że nasza obecność skutecznie zakłóca komuś misterny plan.
W tym czasie z pokazu wychodzi małżeństwo. Nasze pytanie, niemal odruchowe, pada natychmiast: "Podpisaliście coś?".
Okazuje się, że tak. Po krókiej rozmowie para wraca do środka. I nakazuje zniszczenie umowy, którą wcześniej podpisała. Udaje się. Po wyjściu nie kryją wdzięczności.
- W co my byśmy się wpakowali – mówią.
Cieszą się, że w ostatniej chwili udało im się uniknąć sytuacji, w którą popadli - i to tak łatwo - inni.
W tym czasie ze środka wychodzi jeden z mężczyzn. Wsiada do busa zaparkowanego przed budynkiem. Zwraca naszą uwagę, ponieważ zawraca na drodze i wjeżdża za budynek.
- Wychodzą tylnym wyjściem! – woła pani Ewelina.
Biegniemy za nim, ale kiedy trafiamy na miejsce, auto odjeżdża. W środku, na siedzeniu pasażera, dostrzegamy postać.
- Pewnie kogoś zawieźli do banku, tak jak panią Marię – ubolewa pani Ewelina.
"Oddajcie nam pieniądze"
Z sali, w której odbywał się pokaz, wyszli już wszyscy. Wchodzimy do środka. Wewnątrz jest kilka osób z obsługi.
- Nie wstyd wam tak oszukiwać ludzi? – mówi wprost pani Ewelina.
Ośmieleni całą sytuacją do rozmowy włączają się też pani Maria i pan Kazimierz.
- Oddajcie nam pieniądze. Chcemy oddać towar. Mamy go tutaj, weźcie go i oddajcie nam pieniądze – mówi pan Kazimierz do dziewczyny, pakującej w kartony to, czego nie udało się podczas pokazu sprzedać.
- Proszę państwa, mogą państwo zwrócić towar. Nasza firma ma takie zasady, że jak klient odeśle towar, to zwraca pieniądze. Ja nie mogę teraz wziąć tego towaru. Co państwo sobie myślicie, że my mamy taką gotówkę przy sobie. Proszę odesłać towar. To nie jest żadne oszustwo, nikt tutaj państwa do niczego nie zmuszał – mówi.
Na pytanie o adres, na który mają odesłać towar, dziewczyna z obsługi zaczęła się wahać, nie potrafiąc podać konkretów. Zamiast tego, zapytała: "A jaki macie państwo adres na umowie?" Z jej odpowiedzi wynikało, że adresów umieszczanych na umowach mogło być kilka.
W tym czasie z zasięgu naszego wzroku znikają dwie inne osoby obsługujące pokaz. Gdzie się podziali? Dlaczego nie chcieli odpowiedzieć na nasze pytania?
Co radzi ekspert?
Nikt nie wie, ile jest takich osób, które dają się skusić na zakupy podczas wszelakich pokazów organizowanych przez firmy zajmujące się sprzedażą bezpośrednią. Ci, którzy wpadają w sidła marketingu handlarzy, często się do tego nie przyznają, zwyczajnie się wstydzą. A, jak podkreślają eksperci, nie powinni. Co zatem trzeba zrobić w takiej sytuacji, a najlepiej jak nie dać się namówić na tego typu zakupy?
- Od umowy zawartej w domu, na pokazie, a także przez telefon czy internet możemy odstąpić bez podawania przyczyny i bez ponoszenia kosztów (z wyjątkiem kosztów określonych w ustawie). Konsument odstępując od umowy musi złożyć oświadczenie o odstąpieniu (na piśmie). Pismo najlepiej wysłać listem poleconym oraz zachować jego kopię. Ważny jest jednak czas, ponieważ mamy na to 14 dni od podpisania umowy – mówi nam Małgorzata Nadera, Powiatowy Rzecznik Konsumentów w Pleszewie, która zajmuje się sprawą pani Marii.
W przypadku umów zawartych podczas nieumówionej wizyty przedsiębiorcy w miejscu zamieszkania konsumenta lub podczas wycieczki zorganizowanej przez przedsiębiorcę, której celem lub skutkiem jest promocja oraz zawieranie umów z konsumentami, termin na odstąpienie od umowy wynosi 30 dni.
Co istotne, zgodnie z art. 17a ustawy z dnia 30 maja 2014 r. o prawach konsumenta, w przypadku zawarcia umowy podczas pokazu, wycieczki albo nieumówionej wizyty przedsiębiorcy w miejscu zamieszkania, przedsiębiorca nie może przyjąć płatności przed upływem terminu na odstąpienie od umowy. Naruszenie zakazu przyjmowania zapłaty od konsumentów jest wykroczeniem zagrożonym karą grzywny z art. 139c kodeksu wykroczeń. Wyjątkiem są umowy zawarte na pokazie, który został zorganizowany w miejscu zamieszkania konsumenta na jego wyraźne zaproszenie.
Czy w opisywanej przez naszą rozmówczynię sytuacji - uda się odzyskać pieniądze?
- Procedura wygląda następująco. Sporządziłyśmy oświadczenie o odstąpieniu od umowy. Przedsiębiorca ma obowiązek w terminie 14 dni od otrzymania odstąpienia zwrócić konsumentowi wszystkie dokonane przez niego płatności. Jeśli konsumentka nie otrzyma zwrotu, na jej wniosek, jako Powiatowy Rzecznik Konsumentów mogę wystąpić z interwencją. Przedsiębiorca zobowiązany jest udzielić rzecznikowi wyjaśnień w wyznaczonym przez niego terminie. Jeśli nie będzie żadnej reakcji - mamy podstawy złożyć zawiadomienie do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa z art. 286 § 1 k.k. oraz UOKIK w zakresie podejrzenia naruszenia zbiorowych interesów konsumentów przez przedsiębiorcę - mówi Małgorzata Nadera.
I ostrzega - zwłaszcza seniorów - przed uczestnictwem w tego typu spotkaniach.
- Przedstawiciele firm zachęcają do wzięcia udziału w tego typu spotkaniach prezentem lub promocją. Jednak nie informują o rzeczywistym celu. Ściągnięcie na spotkanie ma na celu nakłonienie do zakupu towarów w znacznie zawyżonych cenach. Przekazując informację o wygranych podczas pokazu, wprowadzają w błąd sugerując, że uczestnikom spotkania trafia się wyjątkowa okazja. Jest to manipulacja uczestnikiem. Gra na emocjach. Pomysłowość firm organizujących tego typu spotkania nie zna granic. Pamiętajmy - nigdy nic nie dostajemy za darmo – przestrzega Małgorzata Nadera.
* imiona bohaterów artykułu zostały zmienione
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.