Tegoroczne obchody zaczęły się od spotkania przy ulicy Świętego Ducha. Na postawionej rok temu ławce Anny Pleszewskiej zasiadła tym razem sama księżna (w tę rolę wcieliła się znana już pleszewianom z Dnia Dziecka w parku miejskim Klaudia Kaczor z Teatru Prawie Wielkiego z Kowalewa). Potem zaczął się spacer przez ulice Plac Powstańców Wielkopolskich, Tyniec, Kraszewskiego, Rynek i Sienkiewicza.
Podczas zaplanowanych przystanków historyczka Agnieszka Słupianek-Winkowska opowiadała uczestnikom o aktywistkach związanych z Pleszewem - Annie i Marii Suchockich, Kaźmierze Sobczak, Pelagii Michałowicz, Zofii Plecińskiej Tadrzyńskiej, Marii Radomskiej, Albinie i Pelagii Kolipińskich, Marii Białasik oraz Teresie Gościniak. Jak podkreślała przewodniczka - wszystkie charakteryzowała chęć okrywania i poznania świata.
- Były sprawcze, aktywne , przedsiębiorcze oraz otwarte na potrzeby drugiego człowieka - wyliczała.
Pośród spacerowiczów dało się słyszeć głosy zaskoczenia, gdy poznawali kolejne sylwetki pleszewianek. To była w sumie podróż przez pięć wieków historii naszego miasta.
Moc atrakcji w Zajezdni Kultury podczas imienin Anny Pleszewskiej
Kolejna części obchodów miała miejsce w Zajezdni Kultury. Poprowadziła ją Patrycja Walerowicz-Wojtkowiak. Odbyły się m.in. wykład dr Marii Molendy z Fundacji Nomina Rosae pod tytułem „Kobieta renesansu a moda”, wernisaż prac Violetty Tarki „Kwiaty dla Anny”, gra towarzyska „dopasowani” czy koncert zespołu Big Band Po Godzinach. Każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Na chętnych czekały nawet „ciasteczka Aneczki” czy gadżety z wizerunkiem księżnej Anny. Niespodzianką było odczytanie przez Aldonę Jańczak wiersza pod tytułem „My kobiety”, napisanego specjalnie z okazji wyjątkowych imienin.Stowarzyszenie chciałoby, żeby te na stałe wpisały się w kalendarz pleszewskich imprez.
- Zależy nam na tym, żeby było to doroczne święto w środku lata. Mamy zamiar rozpropagować je na szerszy teren, na nasz region - mówiła enigmatycznie Monika Matyjaszczyk, prezes klubu.
Pleszewianki odkrywają historie pleszewianek. „Jesteśmy im to winne”
Stowarzyszenie Klub Kobiet Ławka nr 4 powstał jesienią 2022 roku. Zrzeszone w nim panie działają na rzecz lokalnej społeczności, zapraszają na organizowane przez siebie spotkania i wydarzenia, dyskutują o tym, co robić, by pleszewiankom żyło się lepiej. Z powodzeniem piszą herstorię (określenie to oznacza historię ujmowaną z perspektywy feministycznej, ze szczególnym uwzględnieniem dziejowej roli kobiet).Przykładem jest chociażby przypomnienie o Annie Pleszewskiej i opowiadanie o jej wkładzie w rozwój naszego miasta. Warto zauważyć, że poza imieninami Anny odbył się już w tym roku Dzień Dziecka „na dworze Anny”, w parku miejskim, a jesienią księżna będzie matronką biegu w ramach Karety Dam organizowanej w powiecie pleszewskim.
Wszystko zaczęło się od dziennikarki Ireny Kuczyńskiej, która czytając o historii Pleszewa, natrafiła na Annę z Tęczyńskich Raciborską.
- Opisałam ją na moim blogu. Gdy powstał klub powiedziałam dziewczynom, że była tu taka kobieta, która na początku XVI wieku, przez 30 lat, była właścicielką Pleszewa, z fundacji Zygmunta Starego ufundowała kościół św. Ducha ze szpitalem. Zainteresowała mnie ta postać, bo w historii głównie opisane są wojny - przyczyny, przebieg i skutki - i sylwetki mężczyzn - mówi Irena Kuczyńska
Anna Tęczyńska, zwana również Anną Pleszewską, szybko stała się matronką Ławki nr 4.
- Była kobietą ponadprzeciętną, idealnie nadawałaby się do naszych czasów. Można naśladować jej empatię, zaangażowanie, przedsiębiorczość, sprawczość. Uwielbiała podróże. Była człowiekiem renesansu - zaznacza Monika Matyjaszczyk.
Agnieszka Słupianek-Winkowska z Brzezia, członkini pleszewskiego klubu kobiet, ukończyła studia z historii oraz ochrony dóbr kultury. Jest historyczką regionalistką. Bada dzieje wsi powiatu pleszewskiego (napisała m.in. „Dzieje miejscowości Brzezie w świetle źródeł”). Mówi, że od jakiegoś czasu priorytetowe znaczenie ma dla niej ochrona dziedzictwa kobiet. W Pleszewie poprowadziła już dwa spacery herstoryczne.
- Informacje o historii kobiet z powiatu pleszewskiego zbieram od ponad 2 lat. Wcześniej odczuwałam niedosyt w tym obszarze. Zgłębiając historię m.in. Brzezia, Kajewa, Cieśli czy Wszołowa, kiełkowała we mnie myśl, że mało wiemy o tamtych kobietach. W 2018 roku, przy okazji 100-lecia odzyskania niepodległości przez Polskę, zaczęło się mówić więcej o roli kobiet w historii w ogóle. Pomyślałam, że skoro zajmuję się badaniem mojej małej ojczyzny, to chciałabym coś zrobić w tej kwestii lokalnie - opowiada.
Mówi, że do odkrycia i opisania jest jeszcze sporo sylwetek pleszewianek.
- To praca przede wszystkim w archiwach państwowych i kościelnych. Ta jednak nigdy nie jest wystarczająca, jej dopełnieniem są bardzo ważne badania terenowe, czyli informacje uzyskiwane od rodzin poprzez wywiady - tłumaczy historyczka.
W taki sposób udało jej się spisać na przykład historię Zofii Plecińskiej Tadrzyńskiej.
- W archiwum w Kaliszu odkryłam, że w skład Rady Ludowej wchodziły trzy kobiety z powiatu pleszewskiego. Dwie były znane - Maria Radomska i Anna Suchocka. O Zofii Plecińskiej nikt niczego nie wiedział. Dotarłam do informacji, że to Zofia Tadrzyńska - czyli ta z Czerminka. Nadal jednak nie wiedziałam za dużo. Próbowałam znaleźć jej potomków na Facebooku, wysłałam wiadomości do wielu osób. Jedna z nich odpowiedziała i była to jej prawnuczka. Dzięki rodzinie zdobyłam wiele cennych informacji. Oni bardzo się ucieszyli, bo nie wiedzieli, że ich babcia była aktywistką społeczną, działała na rzecz kobiet, w zarządzie wielu stowarzyszeń - wspomina Agnieszka Słupianek-Winkowska.
Członkinie pleszewskiego klubu kobiet zaznaczają, że są spadkobierczyniami aktywistek z minionych wieków.
- Okazuje się, że nie tylko my, kobiety z XXI wieku, jesteśmy przedsiębiorcze i zaradne. Te przed nami były bardzo pomysłowe i aktywne, mimo zawieruchy wojen czy zaborów. Jesteśmy ich zastępczyniami, potomkiniami. Jesteśmy im winne to, żeby przecierać szlaki kobiecych losów - mówi Monika Matyjaszczyk.
Panie na pewno nie pozwolą zginąć w otchłani czasu kolejnym pleszewiankom - tak, jak ocaliły od zapomnienia Annę Pleszewską. Irena Kuczyńska zdradza, że pracuje już nad opisaniem historii następnej niezwykłej kobiety.
- W końcu XVIII, kiedy polska chyliła się ku upadkowi, Stanisław August Poniatowski pozwolił na sprowadzanie osadników. W ten sposób Ludwika Gorzeńska, ówczesna właścicielka Pleszewa, utworzyła trzy wsie - Zieloną Łąkę, Dobrą Nadzieję i Ludwinę. Nazwa tej ostatniej miejscowości pochodzi od jej imienia - zagaja.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.