reklama

Uczył się garncarstwa już jako dziecko, a teraz sam prowadzi warsztaty tematyczne

Opublikowano:
Autor:

Uczył się garncarstwa już jako dziecko, a teraz sam prowadzi warsztaty tematyczne - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości

Łukasz Dzieciątkowski z miejscowości Czarnybród. Sprawne ręce czynią z gliny cuda



Uczył się garncarstwa już jako dziecko, a od ponad dziesięciu lat sam prowadzi warsztaty tematyczne. Bo w rodzinie Dzieciątkowskich ta sztuka kultywowana jest od siedmiu pokoleń.

Mistrz garncarstwa.  Myślicie, że takie profesje już nie istnieją? A jednak… I wiedzą o tym najmłodsi mieszkańcy gminy Gizałki. Dzięki zajęciom z Łukaszem Dzieciątkowskim - uczniowie miejscowych szkół - w Tomicach, Gizałkach, Białobłotach i Wierzchach – poznają ten rodzaj sztuki na warsztatach „Spotkanie z garncarzem – od pacynki do garnuszka”. To on z pasją opowiada im o swoim dość mało już popularnym w dzisiejszych czasach zawodzie, o glinie jako podstawowym surowcu wykorzystywanym w garncarstwie oraz o technikach tego rzemiosła. Dzięki panu Łukaszowie dzieciaki mają też możliwość obejrzeć gotowe naczynia gliniane - wypalone w piecu, a także przyjrzeć się jak na prawdziwym kole garncarskim - powstają prawdziwe cudeńka. No i same pod okiem mistrza – mogą wyczarować własne.

Rodzinna tradycja

Jak wygląda garncarstwo dzisiaj? Pracownia prowadzona przez rodzinę Dzieciątkowskich mieści się w małej miejscowości Czarnybród, tuż za granicą gminy Gizałki. Tradycje związane z tym zawodem pielęgnowane są u nich od pokoleń. – Samemu nie można nauczyć się pracować na kole garncarskim. Ktoś musi to pokazać. Ale glinę trzeba już wyczuć samemu – mówi Łukasz Dzieciątkowski. I tak techniki te przekazywane są już od siedmiu pokoleń, a dawniej, było to podstawowe źródło utrzymania rodziny. – Natomiast ja już pracuję zawodowo, po godzinach zajmuję się garncarstwem – opowiada pan Łukasz. Sam tej sztuki uczył się od swojego ojca już w dzieciństwie. – U nas ziemia była słaba. Tylko lasy dookoła rosną. Nie można było wyżyć z pracy na roli. Dlatego szukano innych zajęć. U nas było to właśnie garncarstwo – tłumaczy Łukasz Dzieciątkowski.

Można toczyć

W pracowni pana Łukasza można nie tylko obejrzeć, ale również zakupić produkty ręcznie toczone na tradycyjnym kole garncarskim. Jak powstają? Najpierw trzeba znaleźć dobrą glinę. – Ta, z której wykonujemy naczynia jest położona na głębokości około 10 metrów. Najczęściej zaopatrujemy się w surowiec jesienią, żeby „przeleżał swoje” i nabrał plastyczności – opowiada pan Łukasz. Następnie – już w pracowni - glina poddawana jest trzykrotnemu walcowaniu i zamoczeniu. – Po odleżeniu tak przygotowany surowiec znów trzykrotnie walcujemy i wyciskamy powietrze, aż w końcu glinę dzielmy na określone lusy. Z tak przygotowanym surowcem można siadać na koło garncarskie i zacząć toczyć – mówi mistrz garncarstwa. A później… wszystko zależy od wyobraźni i dłoni - spod których wyłaniają się naczynia o różnych kształtach. Kolejnym etapem jest suszenie przez tydzień lub nawet dłużej, a następnie – wypalanie ceramiki w piecu, opalanym drewnem. - Trwa to około 18 godzin, aż temperatura będzie sięgała 980 – 1020 stopni C – podkreśla pan Łukasz. Później naczynia wypala się raz jeszcze i pokrywa szkliwem. Wówczas są gotowe – żeby trafić pod nasz dach.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE