Pięciu mieszkańców gminy Gizałki na ławie oskarżonych. Eugeniusz M. miał 2 promile alkoholu we krwi. Pomimo tego usiadł za kierownicą opla astry. Uderzył w drzewo. Wyszedł z auta, w którym został kolega. Około 600 metrów od miejsca zdarzenia mieszkała jego córka. Tam też się udał. Droga zajęła mu dwie godziny, a w międzyczasie dalej pił alkohol. Teraz odpowie przed sądem za ucieczkę z miejsca wypadku i pozostawienie bez pomocy pasażera – 42-letniego mieszkańca gminy Gizałki, który następnego dnia zmarł w szpitalu.
Do tragicznego zdarzenia doszło 31 października w Tomicach na ul. Akacjowej. - 65-letni mieszkaniec gminy Gizałki, kierując oplem astrą, stracił panowanie nad pojazdem, w wyniku czego wjechał do rowu, a następnie uderzył w drzewo – przypomina st. sierż. Monika Kołaska, rzecznik prasowy KPP w Pleszewie. Mężczyzna zbiegł z miejsca wypadku, pozostawiając bez pomocy pasażera auta – 42-letniego mieszkańca gminy Gizałki, który następnego dnia zmarł w szpitalu. Kierowcę astry zatrzymano 2 listopada. W trakcie śledztwa ustalono, że przed zdarzeniem 65-latek razem z pasażerem auta i innymi znajomymi spożywał przez wiele godzin alkohol. Z opinii biegłego z zakresu medycyny sądowej wynika, że w momencie wypadku kierowca miał około 2 promile alkoholu we krwi. Aktem oskarżenia skierowano również pod adresem czterech mężczyzn w wieku od 18 do 64 lat, którzy po wypadku pomagali w odholowaniu uszkodzonego samochodu bądź w przewiezieniu nieprzytomnego pasażera do jego miejsca zamieszkania, usiłując tym samym zatrzeć ślady zdarzenia. Prokuratura zarzuca im poplecznictwo i utrudnianie postępowania karnego, za co grozi od 3 miesięcy do 5 lat więzienia.
Relacja z rozprawy w najnowszym numerze "Życia Pleszewa".
(pg)