Najlepszym filmem, który zdobył Grand Prix – czyli nagrodę pieniężną w wysokości 2 tysięcy złotych – okazał się dokument „Film dla Stasia” w reżyserii doświadczonej i wielokrotnie nagradzanej Moniki Meleń (jej dorobek to ponad 500 reportaży i felietonów o tematyce społecznej oraz ponad 50 programów cyklicznych realizowanych w kanałach TVP). Jej dzieło – docenione już m.in. podczas Karkowskiego Festiwalu Filmowego – opowiada o przyjaźni pomiędzy malarzem Stanisławem Kmiecikiem a kilkuletnim Stasiem Salachem. Bohaterów łączy to, że od urodzenia nie mają rąk. Do Pleszewa wraz z reżyserką przyjechał sam Stanisław Kmiecik. Jego obrazy zdobiły na czas festiwalu zajezdnię.
Jak oceniają widzowie - film porusza i dodaje skrzydeł. Nie inaczej było na Banie. „Film dla Stasia” można obejrzeć TUTAJ (LINK)
- W Pleszewie na Banie jestem po raz drugi, już nie mogę się doczekać kolejnej edycji. Do zobaczenia za rok! – mówiła Monika Meleń.
Na zdjęciu Monika Meleń i Stanisław Kmiecik z nagrodą
Głosami widzów najlepszym filmem fabularnym został „Dom lalki” w reżyserii Magdy Matwijow – malarki, graficzki, absolwentki Gdyńskiej Szkoły Filmowej. To obraz o relacji sióstr, miłości, zazdrości i różnych obliczach przemocy. W główne role wcieliły się Justyna Wasilewska i Helena Rząsa.
- Dziękuję publiczności. Dlatego, że zdecydowały wasze głosy, to dla mnie zdecydowanie większe wyróżnienie niż gdybym wygrała na festiwalu, gdzie wybiera jury – podkreślała Magda Matwijow.
Z kolei dokument, który oglądającym spodobał się najbardziej, to „Faustyna” w reżyserii Natalii Dutkiewicz, studentki Szkoły Filmowej w Łodzi. Tytułowa bohaterka ma 22 lat i próbuje odnaleźć swój głos. Jest pracownicą seksualną, spędza czas z przyjaciółką i uczęszcza na zajęcia z ekspresji ciała. Przygotowuje się do zagrania w sztuce, którą obejrzy jej rodzina, i która ma być w końcu skutecznym medium do wyrażenia siebie. Do Pleszewa przyjechała sama główna bohaterka dokumentu. Mówiła, że obecnie marzy jej się kariera aktorska. Podczas finału odebrała statuetkę za Dutkiewicz.
- Natalia, wygrałaś! – mówiła trzymając statuetkę.
Przyznano również nagrodę specjalną – za osobowość festiwalu. Odebrała ją Krystyna Żakowska, która zagrała w dokumencie Marii Wider pod nazwą „Starsza Pani Szuka”. Obraz ukazuje historię 73-latki, która nigdy nie doświadczyła prawdziwej miłości, ale nie ustaje w swoich poszukiwaniach. Kolejne randki ze starszymi mężczyznami to jednak pasmo rozczarowań. Seniorka pozostaje z pytaniem, czy związek jest tym, czego brakuje jej do szczęścia. W Pleszewie pani Krystyna podkreślała, że chciałaby, aby w Polsce zmieniło się podejście od starszych osób, a sama starość nie była postrzegana przez społeczeństwo, jako koniec barwnego życia.
Jak zaznaczał Paweł Sarbinowski, dyrektor artystyczny Bana Film Festival, o zwycięstwie często decydowały pojedyncze głosy. Dlatego wręczono też wyróżnienia za następujące filmy: „Chłód” (reż. Daniel Le Hai), „Czarna woda” (reż. Joanna Różniak), „Spowiedź emigranta” (reż. Wojciech Kuś), „Starość jest gorsza od faszyzmu” (reż. Marco Wojciechowski).
Zwycięscy i wyróżnieni na Bana Film Festival
Seanse i spotkanie z twórcami podczas 3. edycji Bana Film Festival
Widzowie podczas festiwalu przez dwa dni obejrzeli aż 21 filmów. To była doskonała okazja, żeby zobaczyć, jakie tematy interesują młodych polskich twórców, a przez to, że wielu z nich osobiście zjawiło się w Pleszewie - posłuchać z czym się zmagają na swojej drodze zawodowej, jakie mają marzenia.Daniel Le Hai pochodzi z Bydgoszczy. W czerwcu obronił pracę magisterską w Szkole Filmowej im. Krzysztofa Kieślowskiego w Katowicach. Na Banie pokazał swoje dwa filmy – wyróżniony „Chłód” i „Nie ma mnie”. Do występu w tym drugim udało mu się namówić Piotra Głowackiego i Andrzeja Grabowskiego. Z Grabowskim nie było łatwo.
- Gdy zadzwoniłem, zapytał kim w ogóle jestem i po co dzwonię. Opowiedziałem mu historię, którą chcę pokazać, zaznaczyłem, że to etiuda studencka, więc nie mam budżetu, który pewnie by go zadowolił. Na film szybko zgodził się Piotr Głowacki. I to przekonało Andrzeja. Odpowiedział: „z Piotrusiem to chętnie zagram” – opowiadał Daniel Le Hai.
Film porusza temat alkoholizmu, rozbitej rodziny oraz ucieczki ze swojego miejsca rodzinnego.
- To dla mnie historia bardzo osobista, ale nie opowiadam o sobie jeden do jeden. Mój tata jest Wietnamczykiem. Chciałem opowiedzieć o człowieku, który jednocześnie przynależy i nie przynależy do środowiska, z którego pochodzi, bo z niego odszedł. Ja się tak czuję w środowisku wietnamskim. Myślałem, żeby je pokazać, ale w Polsce jest trudno o wietnamskich aktorów. Z racji, że studiowałem w Katowicach – osadziłem akcję filmu na Śląsku – tłumaczył młody operator.
Obydwa jego filmy ukazują trudną relację ojca z synem. Dlatego publiczność dopytywała o ten wątek.
- Moja relacja z ojcem jest dosyć minimalistyczna. Przez to, że wychował się w innej kulturze, jest bardzo stoickim człowiekiem - jak trzeba to zadzwoni, jak nie trzeba to nie, i generalnie dla niego wszystko jest w porządku. Może była więc we mnie potrzeba, żeby tym niejako wstrząsnąć, stąd te filmy – odpowiadał Daniel Le Hai.
Daniel Le Hai na Bana Film Festival
Inny z reżyserów, Ming-Wei Chiang – pochodzi z Tajwanu. Do Polski przyjechał siedem lat temu i zaczął studia w szkole filmowej w Łodzi. Tłumaczył, że studiowanie filmu w jego rodzinnym kraju byłoby kosztowniejsze. Z entuzjazmem zaznaczał, że jest pierwszym Tajwańczykiem w swojej Alma Mater. Film, który pokazał w Łodzi - „Warszawa, Holandia” – udało mu się nagrać na 16-milimetrowej taśmie. Poruszył temat odosobnienia i zmagania się z orientacją seksualną. Kręcił w 2021 roku, więc jego bohaterowie noszą maseczki. Zależało mu, by nie opowiadać historii dialogami, a przede wszystkim obrazem.
Szymon Waćkowski jest absolwentem scenopisarstwa w Szkole Filmowej w Łodzi i reżyserii na Akademii Teatralnej w Warszawie. Do Pleszewa przyjechał z filmem „Radość z życia”. Pokazał historię rodziny, która planuje spędzić weekend w wesołym miasteczku. Na miejscu bohaterka odkrywa, że jej mąż próbował popełnić samobójstwo w hotelowym pokoju. Mężczyzna przekonuje ją, by nie zmieniali planów i do końca dnia udawali przed dziećmi, że nic się nie stało.
- Długo rozmawialiśmy z parkami rozrywki, których w Polsce nie ma dużo. Jeden się zgodził, ale po czasie ze względu na tematykę zrezygnował – mówił Szymon Waćkowski.
I dodawał:
- Wydaje mi się, że męskie samobójstwo cały czas jest tematem tabu. Gdy nagrywaliśmy film, to według statystyk 8 na 10 samobójców, to byli mężczyźni, czym byłem bardzo zdziwiony. Pomyślałem, że warto o tym opowiedzieć. Tym bardziej u nas w Polsce – gdzie mocno funkcjonuje instytucja macho, silnego ojca i męża.
Filmowcy chcą wrócić do Pleszewa
O Banie Film Festival ma krążyć opinia, że wyrasta na polski odpowiednik Sundance Film Festival. Nie chodzi oczywiście o porównywanie wielkości czy rozmachu obu imprez. Pleszewska Bana komuś, kto interesuje się kinem ma wiele do zaoferowania. Organizatorzy chwalą się, że stronią do blichtru i czerwonych dywanów, za to dają możliwość spotkania z twórcami w kameralnej przestrzeni, w której łatwiej o wartościową wymianę między twórcą a widzem - i to rzeczywiście zdaje swój egzamin.Pozostaje życzyć Banie jak największej ilości kolejnych edycji i udanego rozrostu – żeby pozostała niezależna, ale przyciągała większą publiczność i kolejnych pomysłowych twórców. Wielu gości tegorocznej edycji już zapowiedziało, że wróci do Pleszewa w przyszłym roku.
Przeczytaj nasze inne artykuły z tegorocznej edycji Bana Film Festival:
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.