Gdy gra się z faworytem do III-ligowego awansu, trzeba liczyć się z ewentualną porażką. LKS Gołuchów podjął walkę z kaliskim KKS-em, ale w przekroju całego meczu był zespołem gorszym.
Rywale w pierwszej połowie zdecydowanie dominowali i swoją przewagę udokumentowali dwiema bramkami. Najpierw gołuchowską defensywę wymanewrował Mateusz Gawlik, a wynik meczu ustalił Błażej Ciesielski. Strzelec drugiego gola nie dokończył meczu, bo w 70' został ukarany czerwoną kartką w następstwie dwóch żółtych. Gołuchowianie zwietrzyli wówczas swoją szansę na honorowe trafienie, ale kaliska obrona grała czujnie. Groźnie zrobiło się jedynie po uderzeniu z rzutu wolnego Michała Laluka, gdy Jacek Kuświk wypuścił piłkę z rąk. Adrian Hajdasz skierował nawet piłkę do siatki, ale był na spalonym.