reklama
reklama

Nieraz trzeba zrobić krok w tył

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Nieraz trzeba zrobić krok w tył - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Sport Z Maciejem Jaworskim, prezesem Klubu Sportowego Kosz Pleszew, rozmawia Piotr Hain
reklama

Niestety, nie mamy dobrych wiadomości dla sympatyków basketu. Pleszewski Kosz nie zagra w II lidze koszykówki mężczyzn. Dlaczego tak się stało?

Zadecydowały względy finansowe. Mamy obiecane pieniądze z Miasta na poziomie 130 tysięcy złotych, z tego się Miasto nie wycofuje, jednak pleszewski biznes nie dołoży się nam w wystarczającej na grę w II lidze kwocie. Uda nam się pozyskać jedynie środki od małych sponsorów. Minimalny budżet na II ligę to 200 tysięcy złotych, my mamy gdzieś 150 tysięcy, brakuje nam tych 50 tysięcy, żeby wystartować, a gwarancji, że uzbieramy to przez cały sezon nie ma, stąd decyzja, żeby się wycofać z II ligi. Był chętny, który chciał wyłożyć pieniądze i to takie, które umożliwiłyby nam walkę o awans do I ligi. Niestety, pod koniec czerwca ta osoba się wycofała i nie udało nam się spiąć budżetu.

Czy Miasto ze swojej strony zrobiło wszystko, żeby uratować II ligę?

W mojej ocenie nie do końca. Chwała za te środki, które otrzymujemy w tej sytuacji pocovidowej i tak to nazwijmy wojennej, ale liczyliśmy na więcej. W mieście porównywalnym do Pleszewa pod względem liczby ludności czyli w Prudniku, który również występuje w II lidze, dotacja wynosi 365 tysięcy, nie mówiąc już o Łańcucie, który w nadchodzącym sezonie będzie grał w ekstraklasie, a wsparcie miasta o również porównywalnej do naszego liczbie mieszkańców dotacja jest planowana na poziomie ponad miliona złotych. W klubach, które grają w ekstraklasie, miasta są głównymi udziałowcami, choćby w mistrzu Polski, WKS-ie Śląsk Wrocław czy innych zespołach. To są spółki z kapitałem miejskim i to nie jest na poziomie takim, jak u nas, tylko zdecydowanie większym. Ale to nie tylko finanse. Cały czas prowadzimy rozmowy i liczymy, że się udadzą, w kwestii opłat za halę sportową czy też pomocy w kwestii pozyskania sponsorów, która mogłaby być inicjowana przez Miasto, mające większe pole nacisku niż my w Stowarzyszeniu.

Co dalej z Koszem? Wystartujecie w III lidze?

Jesteśmy na etapie rozmów z zawodnikami, którzy grali u nas w zeszłym sezonie. Zamiar jest, żeby przystąpić do III ligi wielkopolskiej, bo nie chcemy, żeby to się rozleciało. Jak teraz to upadnie, to nie wiem, czy znajdzie się chętny, żeby to w przyszłości dźwignąć z powrotem. Plany są, żeby rozwijać koszykówkę młodzieżową i wystąpić w III lidze seniorów, bo bez zespołu seniorskiego nie będzie koszykówki młodzieżowej, nie będzie co miało przyciągać tych młodych adeptów koszykówki. Oni muszą widzieć możliwość grania dalej i pójścia gdzieś wyżej.

W jaki sposób zamierzacie skompletować kadrę zawodniczą?

Część chłopaków, którzy do tej pory grali, określiła się już, że chętnie zagra. Z niektórymi prowadzimy jeszcze rozmowy i mam nadzieję, że doprowadzimy je do pozytywnego finału i będzie można ten zespół stworzyć. Mamy też swoich juniorów, którzy grali kiedyś u Maćka Szablewskiego, będziemy z nimi rozmawiać. Planujemy też zrobienie w sierpniu test-meczu, treningu otwartego dla wszystkich chętnych, zainteresowanych grą w III lidze. Chcemy też sprawdzić chłopaków w wieku 15-16 lat, którzy grali u Filipa Gawrońskiego. Jeśli będą mieli wolę ku temu, żeby grać w III lidze, to jak najbardziej drzwi są otwarte. My też chcemy, żeby poznawali już tą koszykówkę seniorską.

Ile drużyn młodzieżowych planujecie zgłosić do rozgrywek?

Wszystko jest uzależnione od pieniędzy. Obecnie na szkolenie młodzieży otrzymujemy kwotę 9500 zł w skali roku. Otrzymaliśmy obietnicę, że środki te zostaną zwiększone, jednak nie mamy informacji o tym, jaka będzie skala tego wzrostu. Oczywiście, że byłoby świetnie, gdyby była to kwota taka, jaką otrzymywał 13 lat temu Open Basket na szkolenie młodzieży czyli 80000 zł, jednak zobaczymy, jak to się rozwiąże. Prawdopodobnie zgłosimy do rozgrywek dwie drużyny, natomiast będzie to zależne od chłopaków, którzy trenują u Filipa Gawrońskiego. Czekamy na odzew z ich strony. Mamy w planie zgłoszenie drużyn U’16 i U’15. Jeżeli nie uda się zebrać tej grupy starszej, to zgłosimy drugi zespół, który prowadził Krzysztof Cnotliwy i zobaczymy, w której to będzie lidze młodzieżowej. Chcemy też uruchomić grupę poniżej dziesiątego roku życia, żeby te dzieciaki zachęcać do koszykówki, bo później robi się problem, skąd brać zawodników miejscowych. Wszystko zależy od środków finansowych, żeby to wszystko przeprowadzić oraz tego, czy uda się znaleźć trenera, bo to też jest problem.

Kosz jest po walnym zebraniu sprawozdawczo-wyborczym. Jakie wnioski z niego wypływają?

To jest tak naprawdę kolejny kamyczek do pleszewskiego ogródka, bo zjawiło się tylko osiem osób. Malkontentów jest wielu, ale do pracy nie ma chętnych. Tych, którzy wkładają kij w szprychy, a potem się cieszą, że się coś przewróciło, jest wielu, ale mało jest osób, które chciałyby realnie pomóc. Ogłoszenia były, ale nikt nowy się nie pojawił. Takie jest to pleszewskie piekiełko i chyba mam rację mówiąc, że to smutne miasto. Realnie patrząc to Pleszew jest miejscem równania w dół. Jak jest jakaś osoba lub grupa osób, które próbują zrobić coś więcej ponad przeciętność, to najlepiej blokować, nie pomagać, a może im się nie uda. Nie tak powinno być i my cały czas próbujemy wyjść ponad to wszystko, co nas otacza. Chcemy kreować rzeczywistość, a nie czekać na to co będzie. Staramy się ze wszystkich sił, aby Pleszew mógł się poszczycić czymś więcej niż tylko swoją Kompaktowością. Od kilku lat staramy się budować markę Kosz Pleszew i pokazywać, że i w małym mieście można coś osiągnąć. Oczywiście my też nie jesteśmy nieomylni i nie chcemy się zamykać na rozmowy we własnym gronie. Bardzo chętnie wysłuchamy krytycznych uwag w cztery oczy, a nie, jak ma to miejsce teraz, w anonimowych komentarzach.

Zarząd się zmienił?

Zarząd się zmienił, dotąd był ośmioosobowy. Teraz zrobiliśmy trzyosobowy – poza mną zostali Tymoteusz Janos i Filip Gawroński. Zmieniła się też komisja rewizyjna, poza Jackiem Tomczakiem zasiadać w niej będą Miłosz Grzelak i Alan Urbaniak. Nie ma jakiś rewolucji, chcemy kontynuować pracę. Zrobimy wszystko, żeby zespół się rozwijał. Nieraz trzeba zrobić krok w tył, żeby odbić się od tej ściany za plecami i iść do przodu. Nie tylko nas dotknęła taka sytuacja. Na pewno do rozgrywek nie przystąpi zespół IgnerHome Basket Nysa, który wycofał się z rozgrywek, a dochodzą do nas również informacje o wycofaniu zespołu z Rydzyny. I tak realnie rzecz ujmując, to idealnie obecną sytuację oddają słowa prezesa pierwszego z wymienionych klubów Michała Ignerskiego, który dobitnie stwierdził, że: „najbardziej boli jak widzę najwięcej młodzieży w McDonald's. Jesteśmy bodajże najbardziej otyłym wśród młodzieży państwem w UE. Gdzie jest odpowiedzialność władz, lokalnych firm i rodziców, którzy do tego dopuszczają. Inwestując w sport podnosimy poziom życia, zdrowie mieszkańców i atrakcyjność miasta. […] Wiem, że samorządom jest coraz trudniej, bo mniej pieniążków płynie z góry, jednak pieniądze leżą, tylko trzeba po nie z głową sięgnąć i jeszcze mądrzej wydać.[…] Przede wszystkim władza, lokalni przedsiębiorcy, ale i te wielkie zakłady przemysłowe nie mające żadnej inicjatywy inwestowania w sport muszą się obudzić. Trują nam powietrze, jednak nie dają nic w zamian. Co ich to jednak obchodzi, jak głowy siedzą w Belgii, Turcji, Niemczech czy innych krajach korzystając z tamtejszej infrastruktury sportowo kulturalnej.” I trudno się z tym nie zgodzić. Tyle i tylko tyle. Praca od podstaw jest tym, co i nam przyświeca i miejmy nadzieję, że nie zabraknie nam sił i pasji, żeby nadal podążać tą drogą.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
reklama
reklama