reklama
reklama

Emocje wokół ograniczenia liczby miejsc sprzedaży alkoholu. Czy w Pleszewie będzie nocna prohibicja?

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: pixabay.com / zdjęcie poglądowe

Emocje wokół ograniczenia liczby miejsc sprzedaży alkoholu. Czy w Pleszewie będzie nocna prohibicja?  - Zdjęcie główne

Ograniczenie liczby punktów sprzedaży alkoholu na terenie miasta i gminy, zwiększenie wymaganej odległości pomiędzy sklepami z napojami wyskokowymi a szkołami i kościołami oraz wprowadzenie „nocnej prohibicji”, czyli zakazu sprzedaży alkoholu od godz. 22.00 do godz. 6.00 rano. To propozycje, nad którymi realnie zastanawiają się władze Pleszewa. Dyskusje są gorące, a zdania podzielone. | foto pixabay.com / zdjęcie poglądowe

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Ograniczenie liczby punktów sprzedaży alkoholu na terenie miasta i gminy, zwiększenie wymaganej odległości pomiędzy sklepami z napojami wyskokowymi a szkołami i kościołami oraz wprowadzenie „nocnej prohibicji”, czyli zakazu sprzedaży alkoholu od godz. 22.00 do godz. 6.00 rano. To propozycje, nad którymi realnie zastanawiają się władze Pleszewa. Dyskusje są gorące, a zdania podzielone.
reklama

Ile w Pleszewie spożywamy alkoholu?

Od 92 do 96 litrów czystego spirytusu rocznie – tyle w ciągu roku spożywa średnio statystyczny mieszkaniec Miasta i Gminy Pleszew. W dużym matematycznym uproszczeniu oznacza to, że każdy z nas pije co tydzień co najmniej jedną butelkę wysokoprocentowego alkoholu… 

To oczywiście tylko statystyka – w praktyce są osoby, które nie piją w ogóle, są jednak również tacy, którzy mają z alkoholem poważne problemy i piją zdecydowanie więcej niż pokazują dane. 

Konsekwencje tego zna każdy z nas: odbija się to nie tylko na zdrowiu danej osoby i zszarganych nerwach bliskich, ale często ma także poważne konsekwencje społeczne: po alkoholu wiele osób jest agresywnych, nie brakuje też tragicznych wypadków samochodowych – z powodu kierowania „na podwójnym gazie”…

Co gorsze – po alkohol sięgają coraz młodsi. Według opracowanego w roku 2019 raportu – ok. 90 proc. młodzieży w Pleszewie w wieku 16 lat było już po inicjacji alkoholowej. Z kolei ponad 13 proc. niepełnoletnich zadeklarowało w anonimowej ankiecie, że sięga po alkohol co najmniej raz w tygodniu…

Te wszystkie niepokojące dane, a także konkretne wskazania Najwyższej Izby Kontroli, która podkreśla, że to burmistrz i rada miasta są odpowiedzialni za profilaktykę i ograniczanie sprzedaży napojów alkoholowych, spowodowały, że w Pleszewie planowane są zmiany. Znaczące - i de facto pierwsze od dekad.

Planowane zmniejszenie liczby punktów sprzedaży alkoholu w Pleszewie

Na razie wszystko jest jeszcze na etapie wewnętrznych dyskusji wśród samych radnych i konsultacji, jednak za jakiś czas stosowna propozycja może pojawić się na sesji rady. O co konkretnie chodzi?

Jak tłumaczy burmistrz, „pozycją wyjściową” jest zmniejszenie liczby punktów, które mogą posiadać zezwolenie na sprzedaż napojów alkoholowych w Mieście i Gminie Pleszew.

A ta nie była zmieniana od 20 lat – i wynosi obecnie 115 (dla każdej z trzech kategorii: alkoholi do 4,5 proc., do 18 proc. i powyżej 18 proc.). Warto dodać, że statystycznie - na jeden punkt sprzedaży napojów  alkoholowych przypada dziś 462 mieszkańców w mieście, w sołectwie jest to z kolei 415 osób. 

Według nowych propozycji maksymalna liczba zezwoleń miałaby wynosić 90 (25 przeznaczonych do spożycia w miejscu sprzedaży oraz 65 poza miejscem sprzedaży – szczegóły na dole artykułu).

– Ostatnia zmiana w liczbie punktów sprzedaży alkoholu była w roku 2002, tymczasem przez te lata liczba mieszkańców spadła, dotyczy to zwłaszcza miasta Pleszewa. Stąd proponujemy zmiany. Ponadto chcemy zwiększyć odległość od szkół i miejsc kultu w przypadku sklepów – byłoby to 50 metrów. W przypadku restauracji byłoby bez zmian – nadal obowiązywałoby 10 metrów. Otwarte pozostaje też pytanie: czy decydujemy się na zakaz sprzedaży alkoholu w godz. od 22.00 do 6.00 rano – bo takie kompetencje ma także rada – wyjaśnia burmistrz Arkadiusz Ptak.

Jak przy tym dodaje, wspomniane propozycje odnośnie punktów sprzedaży z jednej strony ograniczają ich ilość, ale z drugiej nie naruszają obecnego „status quo”.

– Tym rozwiązaniem nie pozbawiamy zezwolenia nikogo z obecnie funkcjonujących podmiotów gospodarczych, ale nie byłoby już tak dużej swobody na przyszłość – tłumaczy burmistrz Pleszewa.

- Zezwoleń mamy obecnie na poziomie 345, natomiast w 2021 roku 105 zezwoleń w ogóle nie zostało wydanych. Ograniczając liczbę na sprzedaż alkoholu nie zrobimy krzywdy przedsiębiorcom, którzy już funkcjonują – precyzowała ponadto niedawno wiceburmistrz Izabela Świątek.

Jak jednak dodaje, zmiany są konieczne.

– Mamy taki obowiązek – NIK nie pozostawia złudzeń, markowanie ruchu nie zmienia sytuacji – wymagają konkretnych, mierzalnych efektów - zaznacza wiceburmistrz.

To, jak będą ostateczne wyglądać zmiany, okaże się dopiero w momencie, gdy wspomniana uchwała trafi pod obrady rady gminy. Na razie trwają dyskusje wśród samych rajców. Warto dodać - gorące dyskusje. Bo zdania są mocno podzielone w tej sprawie. 

Gorąca dyskusja radnych o zmianach w liczbie punktów sprzedaży alkoholu w Pleszewie

Zdecydowanym zwolennikiem zmian jest radny Grzegorz Jenerowicz. Wprost nawet  zaznacza, że propozycje władz miasta są – można rzecz - pozorne.

– Matematycznie wygląda to świetnie – bo w teorii liczba się zmniejsza, jednak w praktyce niczego i tak nie zmieniamy. Nowe limity wciąż dają nawet zapas powstania nowych sklepów z alkoholem. Pozostaje pytanie: czy chcemy przeciwdziałać alkoholizmowi czy bardziej przejmujemy się jak będzie wyglądał handel nim? Wiem, że przez wielu mogę zostać uznany za ortodoksa, ale podczas ostatniej prezentacji na sesji rady miasta powoływaliśmy się m.in. na raport WHO. Tymczasem to samo WHO mówi, że jeden punkt sprzedaży powinien przypadać od tysiąca do 1,5 tys. mieszkańców. Idąc tymi zaleceniami na naszym terenie powinno być ok. 28 punktów lub nawet 19 – jeśli liczba naszych mieszkańców wynosi ok. 28 tys. – wylicza wprost radny.

Przyznaje, że obecnie takie rozwiązanie wydaje się raczej utopijne, jednak zaznacza, że działania powinny być realne. Tymczasem teraz, jak mówi, w samym centrum Pleszewa sklepy z alkoholem są praktycznie obok siebie.

– Nie mówię tego złośliwie, ale popatrzmy na sytuację na samym rynku – gdzie są cztery sklepy naprzeciwko ratusza, gdzie można kupić alkohol. I teraz wyobraźmy sobie sytuację, że np. jestem niepijącym alkoholikiem i idę przez ten rynek. Mijam pierwszy sklep. No dobrze, jakoś pokonałem siebie, odwróciłem głowę, idę dalej. Mijam kolejny sklep. Potem kolejny… Przy czwartym nie wytrzymam – obrazuje rajca, zaznaczając, że jeśli w mieście mają być ograniczenia – to powinny być realne.

Innego zdania jest z kolei radny Błażej Kaczmarek, który wskazuje, że tego typu regulacje nie mają w praktyce żadnego sensu.

– Jestem przeciwko tym i innym zmianom. Liczba sklepów czy godziny zakazu sprzedaży i tak nic nie zmienią w przypadku osób, które i będą chciały się napić. Jeśli ktoś chce kupić alkohol to go kupi – tutaj czy gdzieś indziej. Jakie znaczenie ma czy najbliższy sklep będzie 50 czy 500 metrów dalej? To sztuczny problem i powrót do czasów minionych - regulacje odnośnie sprzedaży alkoholu mieliśmy już w czasach PRL i każdy wie, jak to wyglądało w praktyce – mówi wprost radny Kaczmarek. 

Podobnego zdania jest radna Anita Szczepaniak, która sugeruje, by pochylić się nad problemem z innej strony.

– Dorosły jeśli będzie chciał się napić – to i tak to zrobi, niezależnie od regulacji. Powinniśmy skupić się na nieletnich – dzieciach, które mogą dziś bez problemu sięgać po alkohol. Tu jest główny problem – musimy walczyć z tym zjawiskiem, prowadzić wzmożone kontrole w miejscach sprzedaży, by nie dochodziło to sytuacji, gdy dziecko bez problemu kupuje alkohol – zaznacza radna Szczepaniak.

Regulacje powinny być odgórne? Radny: dziś mamy do czynienia z oswajaniem z alkoholem!

Inni rajcy wskazują z kolei, że regulacje na poziomie gminnym nie dadzą nic, jeśli problem zwalczania alkoholizmu nie będzie rozwiązywany na szczeblu rządowym.

– Dla mnie coś tu po prostu nie gra. Z jednej strony nakłada się na nas obowiązek działań, które wpływają na lokalnych przedsiębiorców, tymczasem dziś w marketach alkohol stoi na widoku przy samych kasach, kupić go można też na stacji benzynowej. To właśnie tam „oswaja” się dzieci z alkoholem, tam mamy doskonały przykład propagowania alkoholu. Według mnie w dużych sklepach alkohol powinien być schowany – gdzieś na końcu sklepu, gdzie wejść może tylko dorosły, powinna też wejść ustawa, by na stacjach nie było alkoholu. Bo tu jest dziś główny problem. Na naszym gminnym poziomie mamy tylko ryzyko, że po wygaśnięciu danej koncesji lokalny przedsiębiorca upadnie, bo koncesję zgarnie nowy market – zaznaczał Karol Szehyński.

Podobnego zdania była także radna Małgorzata Wysocka-Balcerek.

– Zmiany powinny być przede wszystkim odgórne. Bo inaczej te ruchy są pozorne. Ponadto musimy uważać w przypadku restauracji, jeśli mówimy o odległościach - bo dlaczego mielibyśmy przez to ograniczać kulturalny styl spożywania alkoholu, np. lampka wina do obiadu – mówiła.

W podobnym tonie mówił także Grzegorz Jenerowicz.

– Wszystko powinno być w rozsądnych wymiarach – żeby np. – jak w przypadku naszego rynku - nie utrudniać ludziom wizyty w restauracji po kościele. Bo dlaczego nie może sobie tam pójść i – wypić lub nie – w sposób kulturalny. Zdecydowanie zwiększyłbym odległości od punktów chronionych sklepy – mówił radny. 

Warto dodać, że cała dyskusja na ten temat - podczas komisji rajców - była bardzo gorąca – nie brakowało sporów.

W przypadku ograniczenia punktów sprzedaży nie brakowało obaw, że koncesje, które z czasem wygasają, i o które trzeba co jakiś czas starać się na nowo, mogą przejmować np. nowe markety – właśnie kosztem lokalnych przedsiębiorców. Sporo emocji wywołała także kwestia możliwego ograniczenia sprzedaży alkoholu w porze nocnej.

– Cel: walka z alkoholizmem – jest szczytny, ale na przykładzie innych miast wiemy jak to się kończy. Ludzie jeżdżą po prostu z punktu A do punktu B – i realnie ograniczenie nie przynosi efektu – mówiła m.in. radna Elżbieta Hyla.

Głosowanie będzie bez dyscypliny

Władze Pleszewa zaznaczają, że – jakakolwiek będzie decyzja – zmiany trzeba wprowadzać.

– Nie możemy być bezczynni. Warto prowadzić choćby politykę małych kroków – zaznaczała Izabela Świątek.

Sam burmistrz zaznacza z kolei, że projekt uchwały – odnośnie zmniejszenia liczby punktów oraz zwiększenia odległości restauracji – zostanie wprowadzony podczas obrad sesji.

– Czy to zostanie przyjęte, czy nie – to już pozostanie w decyzji radnych. Każdy zagłosuje zgodnie ze swoją wolą. W klubie Miłośników Ziemi Pleszewskiej nie będzie na pewno żadnej dyscypliny – zaznacza Arkadiusz Ptak.

Czytelnicy kpią: to powrót do PRL

Jaka będzie ostatecznie decyzja? Czy liczba punktów zostanie zmniejszona? Czy zostanie wprowadzony nocny zakaz sprzedaży? Na razie wszystko jest wciąż sferze dyskusji. O zdanie w tej sprawie zapytaliśmy jednak wcześniej naszych Czytelników na FB „Życia Pleszewa”.

Ci w swoich komentarzach są dosadni.

- Jaja jak berety... Niedługo zakazy zróbmy na wszystko - o 22.00 zakażą wychodzenia z domu, jazdy na rowerze - bo ciemno - i zero przyjemności. A sklepy od 12 otworzyć, bo o 6 rano się śpi – kpi m.in. Marcin.

Inni także przywołują czasy PRL.

- Jak ktoś będzie chciał kupić gorzałę to kupi mimo zakazów. Pamiętacie co niektórzy piosenkę Irka Dudka za 10 minut trzynasta? Tak kiedyś było - alkohol od 13.00. I nic to oczywiście nie dało – opisuje pan Roman.

- Komunizm powraca? – pyta wprost pan Grzegorz.

– Może jeszcze godzina policyjna – kpi także pan Joachim.

- Kupię skrzynkę wódki o 21.58 i co? – dodaje pan Mateusz.

Był jednak także inny głos.

- Dla niektórych byłoby to dobre. Niektórzy by się wyspali spokojnie – opisywała pani Katarzyna.

Ostatecznie w naszej małej sondzie, na 111 oddanych głosów 27 było „za” nocnym zakazem sprzedaży alkoholu, 26 było z kolei „przeciw”. Reszta pomysł po prostu… wyśmiała.

Warto na koniec przypomnieć, że krótka dyskusja odnośnie ograniczenia sprzedaży alkoholu w Pleszewie miała już miejsce w roku 2018. Wówczas sprawę poruszył radny minionej kadencji Włodzimierz Grobys.

- Wiemy jaki problem stwarza nadużywanie alkoholu w naszym mieście. Może warto zastanowić się nad ograniczeniem - jak w innych miastach. I wprowadzić np. sprzedaż tylko do 23.00 – mówił wówczas.

Sam Arkadiusz Ptak był wówczas sceptyczny co do tego rozwiązania.

- Każde ograniczenie rodzi duże podejrzenie powstania alternatywnych możliwości sprzedaży, do handlu w szarej strefie – oceniał w roku 2018 wówczas jeszcze wiceburmistrz.

– Nie możemy doprowadzić do prohibicji i handlu w szarej strefie - kwitował wtedy Arkadiusz Ptak.  

 

LICZBY

3.150 zł – tyle wynosi minimalna stawka koncesji za sprzedaż alkoholu w Mieście i Gminie Pleszew (są jednak duże podmioty, które płacą np. 70 tys. zł rocznie).

Około 28 mln zł – tyle wydajemy średnio na alkohol w Mieście i Gminie Pleszew w ciągu roku

Największa dostępność do alkoholu w Mieście i Gminie Pleszew jest dziś na Osiedlu Śródmieście – przypada tutaj jeden punkt sprzedaży na 58 mieszkańców.

 

Oto propozycje zmian w uchwale w sprawie ustalenia maksymalnej liczby zezwoleń na sprzedaż napojów alkoholowych na terenie Miasta i Gminy Pleszew oraz zasad usytuowania na terenie Miasta i Gminy Pleszew miejsc sprzedaży  i podawania napojów alkoholowych:

Maksymalna liczba zezwoleń na sprzedaż na terenie Miasta i Gminy Pleszew napojów alkoholowych – 90 (obecnie jest 115)

Maksymalna liczba zezwoleń na sprzedaż napojów alkoholowych przeznaczonych do spożycia w miejscu sprzedaży – 25 (obecnie jest 35)

Maksymalna liczba zezwoleń na sprzedaż napojów alkoholowych przeznaczonych do spożycia poza miejscem sprzedaży zawierających: 65 (obecnie 80)

ZAPRASZAMY DO DYSKUSJI: CO SĄDZICIE O PROPONOWANYCH ZMIANACH? PISZCIE W KOMENTARZACH

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
reklama
reklama