Sąd oddalił pozew mieszkańca gminy Gizałki przeciwko radnemu Krzysztofowi Andrzejewskiemu dotyczący naruszenia dóbr osobistych. 18 lipca był wyrok. Tego samego dnia powód złożył wniosek o uzasadnienie – informuje sędzia Ewa Głowacka-Andler, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Kaliszu. – Powód miał od tego momentu 14 dni na złożenie apelacji. Czekamy na jego decyzję – wyjaśnia sędzia Ewa Głowacka-Andler.
Przypomnijmy - mieszkaniec gminy uznał, że wypowiedź radnego Krzysztofa Andrzejewskiego naruszyła jego dobra osobiste. Chodziło o słowa, jakie rajca wypowiedział pod jego adresem na sesji rady gminy: "Dzisiaj wstał pan, gdy pani przewodnicząca poprosiła o uczczenie minutą ciszy pana Dobrowolskiego (zmarłego sołtysa Świerczyny – przyp.red.), a będąc na zebraniu w Świerczynie, wiedząc, że panie przygotowują tam pogrzebowiny, zachowywał się pan bardzo bezczelnie, mówiąc, że skórka jest ciepła, a już się pogrzebowiny robi."
Jak decyzję sądu ocenia radny Krzysztof Andrzejewski? - Cieszy mnie ten wyrok, bo wygrała uczciwość. Jerzemu Morysonowi nie pomogło nawet to, że sprawę założył w Kaliszu. Sędzia nie uznał żadnych jego roszczeń. Znając tego pana zechce się odwoływać. Jego prawo. Wówczas oskarżać zacznę ja. I to kilka osób, bo kłamstwo nie popłaca. Pora skończyć z bezkarnym szkalowaniem ludzi w tej gminie - mówi radny.
(pg)