reklama
reklama

Tradycje wielkanocne z naszego regionu. Czyli Turki, Niedźwiedzie, folklor biskupiański i palenie żuru

Opublikowano:
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Te tradycje kultywowane są blisko nas. Czyli Turki, Niedźwiedzie, folklor biskupiański i palenie żuru
reklama

Zbliżają się Święta Wielkanocne, które przepełnione są mnóstwem ciekawych zwyczajów i tradycji. Niestety niektórych z nich, mimo tego, że trwają do dzisiaj, nawet nie znamy. Wypisaliśmy, więc dla Was te najbardziej interesujące i zaskakujące. Możecie wybrać się na te wydarzenia z dziećmi. Z pewnościa będą przyglądać się z zaciekawieniem.

“Turki” strzegą grobu Jezusa

Kościelna Wieś jest położona w powiecie pleszewskim. Tam w kościele parafialnym od ponad stu lat grobu Jezusa strzegą Turki (w Jerozolimie służby porządkowe pełniła policja świątynna, Turcy - agowie, w strojach narodowych).

Ich historia sięga 1910 roku. Straż składała się z siedmiu osób - sześciu żołnierzy i dowódca. Żołnierze ubrani byli w białe stroje, wzorowane na rosyjskich mundurach, ponieważ wieś była w tamtym czasie pod zaborem rosyjskim. Tradycji nie przerwała nawet II Wojna Światowa. Niemcy zamknęli kościół, więc przez cztery lata (1941 – 1944) grób Jezusa urządzano na cmentarzu. Ustawiono figurę Jezusa lub krzyż, dokładnie nie wiadomo. 

Wartę przy grobie Jezusa straż rozpoczyna wieczorem w Wielki Piątek.

- Stoi dwóch żołnierzy, co pół godziny jest uroczysta zmiana - opowiadał jakiś czas temu Jan Grabarek, ówczesny dowódca Turków. - Zaczynają ponownie w sobotę rano, przed rezurekcją. Głównym momentem, na który czekają zabrani w kościele wierni, jest upadek. - To jest na znak tego, że gdy Jezus zmartwychwstał, straż rzymska właśnie podupadała ze strachu. Proboszcz intonuje pieśń „Wesoły nam dzień dziś nastał”. Na pierwsze słowa pieśni trzeba się równo przewrócić. To jest dość potężny huk. 

Tradycji nie przerwała również pandemia. W tym roku, więc z pewnością nie zabraknie Turków w przy Grobie Pańskim w kościele w Kościelnej Wsi.

Dzieci zjadały bazie i robiły krzyże z gałązek

Folklor na biskupiźnie położonej w powiecie gostyńskim jest bogaty we wszelkiego rodzaju tradycje. Niektóre z nich zostały w pamięci, a inne do dzisiaj są kultywowane. 

Gospodarze lub w wyjątkowych sytuacjach gospodynie po przyjściu z kościoła z poświęconą palmą obchodzili całe gospodarstwo.

- Jak byliśmy dziećmi do kościoła z palmą się szło, a potem mama obchodziła całe gospodarstwo. Wchodziła nawet do chlewa, pogłaskała krowę, żeby bydło się dobrze chowało, dużo mleka dawało, żeby w stodole robactwo się nie lęgło - opowiada Anna Chuda z Posadowa, mistrzyni śpiewu ludowego. - Gdy wracała do domu pytała, które z dzieci jest na tyle odważne, aby zjeść bazie - popularnego „kotka” lub „bagniątko” z palmy - dodaje.

W Wielki Piątek od rana babcia ściągała ze swojej wnuczki pierzynę i dla przypomnienia Męki Pańskiej smagała ją gałązkami po nogach mówiąc:

- Boże Rany, Boże Rany jeszcze gęsior z łóżka nie wygnany.

W ten sam dzień dzieci robiły z gałązek palmowych krzyże. Potem w pierwsze święto gospodarz szedł na pole, poświęcił je i zatykał krzyżyk, co miało chronić zasiewy - ten zwyczaj pozostał do dzisiaj. Jedną palemkę zostawiało się za Świętym Obrazem i nie wyciągało się jej tak długo, aż przyszła wiosna i krowy wygnano na pola. 

W kościele, na biskupiźnie obowiązywały kolory radosne: róż, zieleń i żółć. Biskupianka nie miała tam czego szukać w szarej chuście, ale trzeba było zachować pełną powagę. Wielki Piątek był dniem szczególnym. Panowała wielka żałoba, nie było nawet wolno przejrzeć się w lusterko, starano się nie kłócić. 

Palenie żuru

Wielki Post był bardzo surowo przestrzegany na wsiach. Przez cały jego okres należało powstrzymać się od jedzenia tłuszczów i mięsa, a nawet jaj. Na ziemiach rawickich popularną potrawą był żur - zupa przyrządzana z mąki żytniej na wodzie, zakwaszonej zaczynem chlebowym. 

Dzisiaj żur nie kojarzy się nam wyłącznie z postem, ale wstręt do postnej diety został utrwalony wśród ludowych tradycji związanych z Wielkim Tygodniem. Dawniej koniec postu oznaczał pozbycie się z kuchni obrzydłego wszystkim żuru. W wielu wsiach urządzano mu symboliczny pogrzeb. Taki rytuał miał miejsce najczęściej podczas Wielkiego Czwartku.

- Polegał on na rozbijaniu, zakopywaniu, bądź innym niszczeniu garnków z żurem. Często wraz z nim pozbywano się z obejścia śmieci, które nagromadziły się przez zimę. Wtedy wylewano żur do ognisk, w których palono stare sienniki, zużyte miotły, czy inne odpadki - mówi Grażyna Konopka, regionalistka z Szymanowa koło Rawicza.

Od lat, co roku, inscenizacja palenia żuru jest odgrywana na Hazach - subregionie etnograficznym obejmującym kilkanaście wiosek na terenie powiatu rawickiego: Zielona Wieś, Wydawy, Stwolno, Łąkta, Ugoda, Zawady (tzw. Hazy właściwe), a także: Chojno, Golejewko, Słupia Kapitulna, Sworowo, Szkaradowo, Kubeczki, Niedźwiadki, Podborowo.

W tym roku palenie żuru odbędzie się w Wielki Czwartek w Zawadach, za salą wiejską. Na wydarzenie zaprasza zespół „Wisieloki”. Start o godzinie 19:15.

Wielkanocne niedźwiedzie

Na koniec tradycja znana szczególnie mieszkańcom Ziemi Jarocińskiej. Do czasu pandemii zwyczaj ten był kultywowany w wielu miejscowościach. Najbardziej okazałe orszaki organizowano w Cielczy i Górze. Pochody można było spotkać również w Łuszczanowie, Noskowie, Zalesiu, Golinie i Chrzanie. Były też grupy, które chodziły w tzw. Niedzielę Przewodnią. Tak było np. w Wojciechowie.

Przebierańcom musieli zawsze towarzyszyć grajkowie, muzykanci. Często zapraszali oni do tańca odwiedzanych gospodarzy. Kiedyś takie odwiedziny miały gwarantować szczęście, powodzenie. Niedźwiedź - jako symbol siły i witalności - miał się nimi dzielić z odwiedzanymi mieszkańcami. 

W  Wielkopolsce  niedźwiedziowi  towarzyszyły w pochodach dyngusowych dziad, baba, koń, diabeł, czasem też czapla lub bocian. Później dołączyli również policjant i kominiarz, czyli postacie niecodzienne w życiu wsi. Niedźwiedziowi towarzyszą najczęściej: dziad, baba, kominiarz i muzykant. Może też być młoda para. Uczestnicy takiego pochodu  żądali od napotkanych ludzi drobnych datków w postaci jajek, wędlin,czy ciast, płatając im różne figle. Dziad z babą tańczą,  kominiarz albo diabeł smaruje domowników sadzą, a policjant wręcza “mandaty” za nieistniejące przewinienia. Chodzi o element zabawy. 

Dla mieszkańców odwiedziny były czymś na co się bardzo czekało. Nawet w ostatnich latach wydarzeniem żyły całe wioski. W Poniedziałek Wielkanocny wszyscy chętnie wychodzili z domów oczekując na barwny korowód. Na zakończenie wszyscy uczestnicy barwnego orszaku mieli okazję do zabawy przy grillu.

W tym roku pochody się odbędą, więc będzie okazja, aby  na własne oczy zobaczyć tę piękną tradycję.

Najbardziej rozpoznawalne i przy okazji słynne są chyba Niedźwiedzie z Cielczy. Kilka lat temu reporterzy portalu jarocinska.pl zrealizowali nagrodzony dokument o ludziach tworzących i podtrzymujących tradycję.

Znaliście te tradycje? Dajcie znać w komentarzach.

reklama
reklama
Artykuł pochodzi z portalu jarocinska.pl. Kliknij tutaj, aby tam przejść.
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama