Kilka tysięcy osób przyglądało się II Rajdowi Pleszewskiemu, na który przyjechali dwaj mistrzowie w tej dyscyplinie – Krzysztof Hołowczyc i Maciej Wisławski. Impreza rozpoczęła się w sobotę 11 września uroczystą ceremonią na rynku. Gości powitali burmistrz Pleszewa Marian Adamek oraz organizatorzy. Rajdowcy opowiadali o swojej pasji i zachęcali wszystkich do tego, aby dążyć w sporcie i w życiu do wybranego celu. – Trzeba w sporcie mieć wiarę w zwycięstwo i trzeba mierzyć wysoko, najwyżej, jak sięgamy swojej wyobraźni. Kiedy staję na starcie każdego rajdu, myślę tylko o tym, żeby zwyciężyć. Nie zawsze jest mi to dane, częściej nie, ale musi być taka myśl – mówił Krzysztof Hołowczyc. „Wiślak” i „Hołek” opowiadali także o swojej wieloletniej współpracy i przyjaźni. Na ich cześć odpalono fajerwerki przy piosence „We are the champions”. Rajdowcy, przy specjalnie ustawionym stole, rozdawali autografy dla pleszewian. Nie było także problemu, aby zrobić sobie zdjęcie ze sportowcami. Zagadnięci przez przechodniów nie odmawiali nikomu. Około godz. 17.00 Hołowczyc i Wisławski wsiedli do specjalnie dla nich przygotowanego auta (mistsubischi) i przejechali przed zgromadzonymi licznie na trasie pokazowej kibicami. Potem prezentowano załogi biorące udział w rajdzie, który odbył się drugiego dnia. Niestety jeden z kierowców zahaczył o wystające części barierek, wpadając w publiczność. Ucierpiało sześć osób. Najciężej poszkodowanego odwieziono do szpitala. Wieczorem na pleszewskim rynku odbyła się dyskoteka oraz pokaz laserowy. W niedzielę już od godz. 8.00 rano zawodnicy rywalizowali na przygotowanych dla nich odcinkach specjalnych. Honorowa ceremonia zakończenia rajdu odbyła się po południu na rynku.
Fotoreportaż oraz wyniki rajdu w "Życiu Pleszewa" (wan)
