reklama
reklama

Pleszew. Historie z dawnych lat. To był krwawy koniec wielkiej miłości...

Opublikowano:
Autor:

Pleszew. Historie z dawnych lat. To był krwawy koniec wielkiej miłości... - Zdjęcie główne

Bolesław i Julianna kochali się bardzo, lecz na drodze ich szczęścia stanął jej ojciec...

Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Historia HISTORIA NA WEEKEND. Bolesław i Julianna kochali się bardzo, lecz na drodze ich szczęścia stanął jej ojciec... Ostatecznie doszło do tragedii...
reklama

Dwoje młodych ludzi kochało się bardzo. Chcieli razem przeżyć życie. Jej ojciec nie zamierzał jednak zaakceptować ich planów. Zagroził córce, że jeśli bez jego zgody wyjdzie za mąż, to ją wydziedziczy. Do tego chłopak stracił pracę. W końcu młodzi usiedli w jednej z pleszewskich restauracji. Tam postanowili zginąć. On najpierw strzelał do niej. Później włożył lufę do ust i jeszcze raz pociągnął za spust...

Pleszew. Historie sprzed lat

Tak całą sprawę opisywano w ówczesnej prasie...

Bolesław był mieszkańcem Zawidowic. Wiosną 1935 roku miał 21 lat. Z zawodu pomocnik rzeźnicki, pracował w Poznaniu na Górnej Wildzie w tamtejszym zakładzie rzeźnickim. Jego ukochana - Julianna była 19-letnią mieszkanką Lenartowic.

Kochali się bardzo, lecz na drodze ich szczęścia stanął jej ojciec. Cały czas powtarzał, że nigdy nie zgodzi się na to małżeństwo. A gdyby pobrali się bez jego zgody, to ją wydziedziczy. Co mu przeszkadzało w Bolesławie? Po pierwsze to, że już wcześniej oświadczył się innej dziewczynie. Poza tym miał nieślubne dziecko.

W marcu 1935 roku Bolesław stracił pracę. Postanowił wrócić do swych rodziców w Zawidowicach. Po drodze spotkał się ze swą ukochaną. To spotkanie odbyło się 4 kwietnia w restauracji pani Kudlińskiej przy ulicy Piłsudskiego 6 w Pleszewie. 

Pleszew. Historie sprzed lat

Była godzina 20.00 - gdy wyciągnął rewolwer i oddał do dziewczyny trzy strzały. Następnie włożył lufę do ust i pociągnął za spust. Kula przebiła mu policzek. Jak się później okazało na podstawie ich listów, było to wspólne samobójstwo. Tak je właśnie zaplanowali. 

Ostatecznie - nie wiemy jednak, czy zginęli. Na początku oboje przeżyli strzały, choć - jak zaznaczno wówczas w gazecie - byli w ciężkim stanie. Dyrektor pleszewskiego szpitala doktor Białasik stwierdził na łamach ówczesnej prasy, że jest szansa na utrzymanie ich przy życiu...

Źródło: wbc.poznan.pl - Orędownik, nr 81 z 1935 r.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama