Pleszew. Oluś Nowacki - nasz mały wojownik
Historia Olusia Nowackiego – małego wojownika, który od sierpnia 2020 roku walczy z nowotworem złośliwym – poruszyła serca wielu osób. Pisaliśmy o nim wielokrotnie. Liczne wydarzenia, imprezy, akcje w szkołach i przedszkolach na terenie powiatu pleszewskiego i nie tylko – pozwoliły zebrać niebotyczną sumę kilkuset tysięcy – na leczenie w Stanach Zjednoczonych.
Jego walka wciąż trwa, po wycięciu guza i cyklu chemioterapii chłopiec musi odbyć jeszcze przez najbliższe lata cykl szczepień – przeciwko wznowie neuroblastomy (jak możemy dalej pomóc chłopcu, przeczytaj w ramce na końcu artykułu).
Wieść o chorobie malca była dla rodziny ogromnym szokiem.
- Nie sądziłam, że można się tak bać. Ręce mi się trzęsą, po plecach przechodzi dreszcz, oczy nie są w stanie uronić już łez, ale piszę te słowa prosto ze szpitalnego oddziału, bo nie mogę zrobić nic więcej. Dziś muszę błagać cię o pomoc w walce o moje dziecko… Dziecko w śmiertelnym niebezpieczeństwie – pisała mama chłopca, gdy rozpoczynała się walka o życie Olusia.
Pleszew. Bezsilność, szok, otaczający strach...
– Trudno opisać w ogóle słowami co czuje człowiek, gdy dopada go tak traumatyczna wiadomość – mówi nam dziś wzruszona Dorota Żarnowska – babcia Olusia.
Jak opowiada, pierwsze symptomy choroby pojawiały się w roku 2019.
– Niepokojące objawy rodzice wykryli u syna już w zasadzie w roku 2019. Ale lekarze stwierdzili, że nic niepokojącego się z nim nie dzieje, wmawiali, że są zbyt przewrażliwieni... Ja, jako babcia, dowiedziałam się dopiero w roku 2020. Ręce mi opadły. Pandemia zmierzała wielkimi krokami, a trzeba było zebrać na leczenie wnusia około 1 mln zł, co stało się sumą niemal nierealną – wspomina babcia chłopca.
Jak mówi, początkowy szok odbiera człowiekowi siły.
– Nie wiem, czy było wówczas we mnie zbyt mało wiary? Czy ta wiadomość, spadająca jak obuchem, odebrała mi tak dużo sił? Nie wiem… Starałam się coś robić, ale wówczas nie wiedziałam tak naprawdę – od czego zacząć. Ta suma po prostu przerażała – wspomina pani Dorota.
Pleszew. Dorota Żarnowska: "Wydarzyło się coś niezwykłego"
Wtedy jednak zdarzyło się coś niezwykłego… Coś, przez co później ruszyła ogromna machina dobroci ludzkich serc. Coś, co – jak mówi pani Dorota – pamiętać będzie do końca życia…
– Zawiozłam do skupu aluminiowe puszki. Dostałam za nie 36,5 zł. Czując bezsilność, płacząc na miejscu, całowałam wówczas te pieniądze mówiąc po cichu sama do siebie: „Synuś, żeby te pieniądze ci pomogły…”. I wtedy ktoś zapukał w moje ramię. Dał mi 400 zł mówiąc, że to na to chore dziecko. Ot, tak. Dał i poszedł… Byłam w takim szoku, że zapamiętałam wówczas tylko te spracowane ręce… - opowiada pani Dorota.
Jak dodaje, ogromny szok spowodował, że nie pamięta praktycznie – co się wówczas z nią działo.
– Płakałam całą drogę do domu. Płakałam ze wspomnianej bezsilności – wobec tak straszliwej choroby, wobec niemocy przy cierpieniu tak małego dziecka i trwogi o jego leczenie w dobie koronawirusa – wspomina.
W końcu, w domu, ochłonęła.
– Uświadomiłam sobie, że właściwie nie wiem nawet – kto mi dał te pieniądze. Zamykając oczy widziałam tylko te spracowane ręce, czułam tylko to puknięcie w ramię – mówi.
Jak jednak podkreśla – to właśnie to zdarzenie – odmieniło jej psychikę i nastawienie.
– Nagle - poczułam ogromną moc. Ten nieznajomy mężczyzna podarował mi największego kopa do działania, jakiego mogłam uzyskać. Powiedziałam sobie, że zrobię wszystko co w mojej mocy – dla mojego wnuczka – opowiada wzruszona pani Dorota.
Pleszew. Akcje dla Olusia
Od tego właśnie momentu, jak wspomina, dobro zaczęło pojawiać się zewsząd. W mieście i okolicy zaczęto organizować szereg akcji charytatywnych dla Olusia. Pomagali mali i duzi, wpłacano sumy duże, jak i skromniejsze – wszystko po to, by pomóc chłopcu w walce o powrót do zdrowia.
– Po tej akcji w skupie, po tym nieznajomym, który dał mi 400 zł – jak grzyby po deszczu zaczęły tworzyć się kolejne akcje, wydarzenia, imprezy. Powstawały metalowe serduszka, zbierano nakrętki, morsowano dla Olusia, organizowano dla niego mecze i imprezy sportowe, były licytacje, programy, wpłaty w Internecie… Ogrom, ogrom dobroci – wylicza pani Dorota.
Jak zaznacza, ta siła – ten legion ludzi dobrej woli - wzruszył ją.
– Tych osób i akcji było tak wiele, że nie sposób wymienić ich wszystkich. Dlatego z całego serca mogę dziś powiedzieć: dziękuję – wszystkim – zaznacza babcia Olusia.
Nieznajomy mężczyzna nie dawał jednak pani Dorocie spokoju.
– Człowiek, który dał obcej mu osobie 400 zł na leczenie obcego mu dziecka… Musiałam go odnaleźć. To było moje postanowienie na nowy rok. Musiałam spojrzeć mu w oczy i powiedzieć: dziękuję - za pomoc, ale przede wszystkim za kopa do działania. Bo od tego zaczęła się cała reszta – opowiada.
Poszukiwania
Jak podkreśla, łatwo nie było. Ale jest kobieta upartą – i nie poddawała się.
– Było to skomplikowane, tym bardziej że ten pan mieszka daleko. Odszukałam go jednak. Pojechałam do domu. W pierwszej chwili był zaskoczony, ale szybko sobie przypomniał tamtą sytuację. Pamiętał te 36,5 zł, które całowałam z płaczem… - wspomina.
Jak zaznacza pani Dorota – w tym wszystkim nie chodziło stricte o pieniądze.
– Chodziło o siłę, którą dostałam od tego mężczyzny. Trudno wyrazić wdzięczność wobec takich ludzi, jak pan Roman – opowiada.
Mężczyzna jest skromny, nie chce rozgłosu, woli pozostać anonimowy.
– Wizyta w jego domu była jednak bardzo miła. Poznałam jego rodziców, przez co mogłam podziękować im za to – jak pięknie wychowali syna. Opowieściom nie było końca. A dzięki panu Romanowi – wiem, że warto wierzyć w ludzi. Dziś – jako babcia Olusia – chcę też ponownie powiedzieć, po stokroć: dziękuję – mówi na koniec wzruszona pani Dorota.
Pleszew. Jak pomóc Olusiowi?
Oluś musi przejść jeszcze cykl szczepień, który zawiera 14 dawek w przeciągu 5 lat.Ich koszt wzrósł z 175000 dolarów na 246000 dolarów, do tego dochodzą koszty przelotów i pobytu na miejscu w Nowym Jorku.
Możemy pomóc! Chętni mogą przekazać swój 1 proc. podatku dla chłopca – wystarczy w formularzu PIT wpisać KRS 0000382243 oraz w rubryce ’Informacje uzupełniające – cel szczegółowy 1%’ wpisać “2719 pomoc dla Olusia Nowackiego”.
Pomóc Olusiowi można dokonując wpłaty na konto: Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym “Kawałek Nieba” Santander Bank, 31 1090 2835 0000 0001 2173 1374 - tytułem: “2719 pomoc dla Olusia Nowackiego”, wpłaty zagraniczne – foreign payments to help Olus: Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym Kawalek Nieba - PL31109028350000000121731374, swift code: WBKPPLPP, Santander Bank - Title: “2719 Help for Olus Nowacki”.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.