Zebranie osiedla nr 4 "Rodzinne" w Pleszewie
Emocji podczas zebrania na osiedlu nr 4 „Rodzinne” w Pleszewie nie brakowało. Trudno się dziwić – w ostatnim czasie dochodziło tutaj do bardzo wielu niebezpiecznych sytuacji, wypadków oraz kolizji.Przed główną dyskusją omówiono tradycyjnie plany, dokonano też podsumowań minionego czasu. Wiceburmistrz Andrzej Jędruszek przygotował tradycyjną prezentację, a przewodniczący osiedla Ryszard Jentek podsumował najważniejsze inwestycje i działania, jakie realizowano i jakie są w planach na osiedlu.
Dla „Rodzinnego” z pewnością ważną kwestią jest realizowana od roku 2020 budowa chodnika przy ul. Kaliskiej. Zgodnie z zapewnieniami – prace będą tam kontynuowane także w tym roku, co powinno zakończyć inwestycję.
Główna dyskusja na zebraniu rozpoczęła się od sprawy poruszonej przez radną Renatę Garsztkę, która – po raz kolejny – zaapelowała o stworzenie dodatkowych pasów przy ul. Kaliskiej. Jak podkreślała, jest tu bardzo niebezpiecznie, w ubiegłym roku doszło do wypadku z udziałem dziecka, we wcześniejszych latach w wypadku zginęła z kolei kobieta.
– Skierowaliśmy pismo do powiatu o stworzenie w tym miejscu bezpiecznego przejścia – podobnego do tego na Wojska Polskiego – mówiła Renata Garsztka, zaznaczając, że jest to jedna z najbardziej palących spraw, gdyż samochody pędzą tutaj codziennie, nie przestrzegając w ogóle ograniczenia prędkości.
Obecny na spotkaniu przedstawiciel powiatu – radny oraz członek zarządu, Leopold Lis - przyznawał, że pismo jest obecnie rozpatrywane.
Samochody notorycznie uderzają w budynki w rejonie ul. Wodnej i Piaski w Pleszewie
Sprawa bezpieczeństwa na ul. Kaliskiej – była jednak dopiero początkiem emocjonującej dyskusji. Bo – jak zaznaczali mieszkańcy – w granicach osiedla niebezpiecznych miejsc jest o wiele więcej.Przykłady rzeczywiście można mnożyć: dość wspomnieć m.in. wypadek z lutego, gdy samochód osobowy wjechał w dom przy ul. Piaski, czy ostatnią sytuację z kwietnia – gdy samochód osobowy wjechał w budynek w rejonie ul. Wodnej – niszcząc przy tym skrzynki elektryczne, co pozbawiło na jakiś czas całą ulicę prądu.
– Nie znamy dnia ani godziny, tu auta pędzą co chwilę. W nasz budynek samochód uderzył już czwarty raz, jak mamy spokojnie spać! – mówiła zrozpaczona mieszkanka ul. Wodnej.
Mieszkańcy osiedla "Rodzinne" w Pleszewie: dlaczego zniknął znak 30 km/h?
Jak przypominali mieszkańcy – wcześniej obowiązywało tutaj ograniczenie prędkości do 30 km/h. Ale znak z czasem zniknął – w momencie gdy ustawiono wspomniane ograniczenie w dalszym miejscu trasy.
– W momencie, gdy zrobiono ograniczenie prędkości – przedłużając je w kierunku ul. Niepodległości, zniknęło ograniczenie od starego targowiska – mówiła radna Renata Garsztka.
Obecni na zebraniu mieszkańcy wprost żądali przywrócenia znaku.
– Tu samochody pędzą jak szalone, może to ukróci zapędy niektórych kierowców – apelowali mieszkańcy osiedla.
Wiceburmistrz Andrzej Jędruszek był z kolei sceptyczny co do tego rozwiązania, zaznaczając, że istotna jest inna kwestia. – Tu bardziej potrzeba jest uwagi i obecności policji. Bez tego znaku obowiązuje 50 km/h – a i tak nie wszyscy nawet tyle jadą – odpowiadał.
– Znak można oczywiście postawić, ale czy on sam w sobie spowoduje spowolnienie ruchu? Wątpię – dodawał wprost włodarz.
Prośba o muldy
Mieszkańcy nie ustępowali, prosząc o jakiekolwiek rozwiązanie – wśród propozycji padła m.in. kwestia postawienia muldy – o co gorąco prosili zwłaszcza mieszkańcy domów, w które nagminnie samochody uderzają.
– Tu jest sześć domów, które raz po razie były „bite”! – dodawała kolejna osoba.
Burmistrz odpowiadał, że można się nad tym pochylić, otwartym jednak pytaniem pozostaje miejsce, gdzie miałaby stanąć.
– Nie można jej zrobić na samym zakręcie. Ponadto były już przypadki w mieście, gdy mieszkańcy po jakimś czasie już nie chcieli muldy – bo mówili, że jest za głośno koło ich domów – mówił wiceburmistrz.
– Może być koło mojego domu, wolę być bezpieczna – odpowiadała z kolei kobieta, w której dom samochody już kilkukrotnie uderzały.
Problemów jest więcej
Wspomniane kwestie bezpieczeństwa były omawiane długo – mieszkańcy wyliczali kolejne niebezpieczne miejsca i wyjazdy – m.in. powtarzający się problem z wyjechaniem z ul. Szkolnej, czy słabe widoczności na innych zakrętach. Powtarzał się także wciąż przykład wspomnianej ulicy Kaliskiej – gdzie w okolicy cmentarza pędzą auta.
– Mam wrażenie, że władze czekają aż będzie kolejne nieszczęście. A tu chodzi o bezpieczeństwo naszych dzieci – powinniśmy je chronić! – zaznaczała jedna z kobiet.
Mieszkańcy apelowali o inteligentne radary – wskazujące prędkość, z jaką jadą kierowcy w danym miejscu. Burmistrz odpowiadał, że nie neguje kwestii związanych z bezpieczeństwem, ale i tak wszystko rozbija się o samą świadomość i postępowanie kierowców.
– Ile takich świateł z radarami musielibyśmy postawić w mieście? Bo gdy kierowca mija taki radar to co robi? Gaz do dechy – nie owijał w bawełnę włodarz.
I podkreślał rolę policji – w karaniu osób, które stwarzają zagrożenie.
Mieszkańcy osiedla Rodzinnego w Pleszewie: Tu muszą być patrole policji!
W podobnym tonie mówiła także radna Renata Garsztka.
– My już nawet nie prosimy, my żądamy, żeby policja na tej trasie stawała i sprawdzała, żeby była widoczna. Ulica Wodna, Piaski, Kaliska – tutaj nikt nie przestrzega znaków. Niektórzy mieli do mnie wcześniej pretensje, ża znaki ograniczające prędkość do 30 km/h. Jak policja nie będzie reagować, to nawet znak 10 km/h nie pomoże – mówiła radna, apelując do obecnego na miejscu dzielnicowego.
Zaznaczała jednak, że ograniczenie prędkości i tak może działać prewencyjnie.
– W momencie gdy jest znak 30 km/h, ktoś kto jedzie np. 81 km na godzinę – straci prawo jazdy. I może jedna czy druga taka sytuacja uzmysłowi innym, by tu uważać i jechać ostrożnie – zaznaczała radna.
Obecny na miejscu funkcjonariusz policji zapewniał z kolei, że wszelkie uwagi przekaże w komendzie, ponadto zwracał uwagę, by wspomniane miejsca oznaczać na Krajowej Mapie Zagrożeń.
Poza problemami z pędzącymi autami, zgłaszano też inne. Jednym z nich była kwestia braku oświetlania w pobliżu wigwamu.
– Proszę o światło w okolicy przejścia dla pieszych, bo jest naprawdę masakra. Dzieci idą z placu, a jest ciemno – to stwarza niebezpieczeństwo – mówiła także jedna z mieszkanek.
Radna Renata Garsztka prosiła ponadto w przyszłości o oświetlenie w rejonie ul. Niepodległości – w kolejnych budżetach miasta. – Tu dużo osób chodzi m.in. z kijkami – mówiła.
Wiceburmistrz odpowiadał, że władze przyjrzą się sprawom oświetlenia m.in. przy okazji planowanej kompleksowej modernizacji oświetlenia ulicznego w całym mieście.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.