- Posiadam to zdjęcie. Jest tu moja mama - Helena Płócienniczak, z domu Balcer - wuja Marcin - kolejarz, wuja Józef, wuja Leon, wuja Jurdziński. Zrobiono je niedaleko domu moich dziadków, Jadwigi i Walentego Balcerów – opisuje pani Danuta Szyszka.
Jak dodaje w rozmowie z nami, widoczny na fotografii czołg (a właściwie haubica szturmowa - StuH 42) stał po wojnie w Fabianowie dość długo. - Znajdował się blisko domu rodzinnego mojej mamy – opowiada.
Jaka historia kryje za niemieckim wrakiem, przy którym przed kilkudziesięciu laty zrobili sobie zdjęcie ówcześni mieszkańcy wsi? Próbujemy odkryć karty historii…
Miał siać zniszczenie na polu walki
Widoczny na zdjęciu pojazd to haubica szturmowa StuH 42. Ciężkie, ale jednocześnie mobilne działo ogniowe miało w swoim założeniu siać spustoszenie na wojennym szlaku. Pojazd wyglądający jak mały czołg, był de facto przerobioną wersją innego pancernego działa - StuG 40, który był z kolei głównie „niszczycielem czołgów”.Wprowadzone modyfikacje, m.in. krótsza lufa i uzbrojenie pomocnicze - jak karabin maszynowy MG 34 czy pistolety maszynowe MP40 – czyniły ostatecznie z pojazdu bardzo poważny i dość mobilny oręż – stworzona w roku 1941 samobieżna broń podczas ówczesnych testów miała zrobić wrażenie na samym Hitlerze, który rozkazał ostatecznie wprowadzić ją do produkcji seryjnej.
Według analiz, od 1943 roku do końca II wojny światowej Niemcy wyprodukowały w sumie ok. 1.300 sztuk wspomnianych haubic szturmowych.
Jedna z nich, stoczyła potyczkę właśnie w naszym Fabianowie...
24 stycznia 1945 roku
Jak przypominają lokalni badacze dziejów Dobrzycy, na terenie gminy nie dochodziło co prawda do większych walk, jednak w momencie wkraczania Armii Czerwonej zdarzały się mniejsze starcia i potyczki, podczas których nie brakowało ofiar w ludziach.Historię, związaną ze zniszczoną haubicą w Fabianowie, badał już wcześniej m.in. dr Stanisław Borowiak, kierownik działu historycznego w Muzeum Ziemiaństwa w Dobrzycy.
Jak wyjaśnia dziś w rozmowie z „Życiem Pleszewa”, wspomniane zdjęcie zostało udostępnione swego czasu muzeum przez Pracownię Badań Historycznych i Archeologicznych POMOST z Poznania, która pozyskała je z kolei przed laty podczas prac i badań na naszym terenie.
Fotografię znaleźć można dziś także w internecie – na różnych stronach, opisujących wojenne starcia.
- Widoczny na zdjęciu pojazd – jak przypuszcza zamieszczająca również to zdjęcie strona internetowa „Pancerne wraki w Polsce” – pochodzi z 200. zapasowego batalionu dział szturmowych (Sturmgeschütz-Ersatz-Abteilung-200) z Sieradza – tłumaczy dr Stanisław Borowiak z Muzeum Ziemiaństwa w Dobrzycy.
Jak dodaje, po analizie radzieckich dokumentów źródłowych można też podać konkretną datę potyczki, w wyniku której niemiecka haubica została zniszczona.
- Zapewne pojazd ten zniszczony został 24 stycznia 1945 r., kiedy to – jak wiadomo na podstawie radzieckich dokumentów źródłowych – przez rejon ten przechodziła 23. Brygada Pancerna 9. Korpusu Pancernego, która posuwała się od Taczanowa przez Sośnicę, Fabianów i Lutynię na Wilczę, a stamtąd w rejon Noskowa, i meldowała o starciach w rejonie Fabianowa ok. 17.00 – opowiada dr Stanisław Borowiak.
Potyczka
Ciekawostką jest fakt, że niemiecki pojazd szturmowy został zniszczony prawdopodobnie przez czołg podobny do tego – jaki znamy dziś ze słynnego polskiego serialu.
- Czołgiem, który zniszczył niemiecką haubicę był z pewnością najliczniej występujący wówczas radziecki pojazd pancerny, czyli słynny T-34/85 (znany większości z nas jako Rudy 102 z „Czterech pancernych i psa”) – opowiada obrazowo historyk.
No dobrze, czy można się pokusić o pełniejszy przebieg potyczki, do jakiej doszło w roku 1945 Fabianowie? Niestety, rosyjskie źródła są dziś niepełne, lub przynajmniej nie w pełni odkryte.
- Niestety nie jest dostępny raport sztabu 23. Brygady Pancernej z dnia 24 stycznia, a jej dziennik działań bojowych pisze tylko ogólnie, że swój odwrót Niemcy osłaniali czołgami, artylerią i grupami żołnierzy z Panzerfaustami. Natomiast dowództwo 9. Korpusu Pancernego w swoim dzienniku działań podało, że ok. 17.00 czasu moskiewskiego 23. Brygada pobiła osłonę przeciwnika i uchwyciła skrzyżowanie dróg koło Fabianowa, co pozwala nam sądzić, że to właśnie ona odpowiada za zniszczenie niemieckiego pojazdu ze zdjęcia (być może z tej jednostki pochodził również patrol, który mniej więcej o tej godzinie usiłował wjechać do Dobrzycy i stracił 1 zabitego żołnierza i 1 samochód) – referuje dr Borowiak.
Warto zaznaczyć, że ewentualne potyczki – były krótkie.
- Walki te były z pewnością krótkie, bo ok. 19.00 czasu moskiewskiego 23. Brygada Pancerna dotarła do Potarzycy, gdzie zorganizować miała obronę okrężną, po czym nazajutrz – 25 stycznia – walczyła już o Lubiń, zaś 29 stycznia znalazła się aż pod Sulechowem. Z dnia 24 stycznia zachował się za to raport 1508. pułku artylerii samobieżnej, który podawał, że kosztem 6 (choć to zapewne literówka) wystrzelonych pocisków armatnich oddział ten na trasie od Kościelnej Wsi po Potarzycę zniszczył 1 niemieckie działo, 2 samochody i wyeliminował 20 żołnierzy przeciwnika. W później sporządzonym dzienniku działań bojowych tej jednostki pisano już o 60 wystrzelonych pociskach, a straty zadane Niemcom wynosić miały 1 działo, 5 samochodów, 5 wozów konnych i rozproszone siły wielkości do kompanii piechoty – opisuje kierownik działu historycznego dobrzyckiego muzeum.
Generalnie więc – po wspomnianej analizie dokumentów – można stwierdzić, że działania wojenne w rejonie Fabianowa i Dobrzycy opierały się głównie na niewielkiej liczbie starć – i był to głównie pościg za Niemcami.
Strzały
Okazuje się jednak, że sprawa potyczki z udziałem niemieckiej haubicy, zachowała się dość dobrze w pamięci samych mieszkańców.W szerszej wersji monografii Sośnicy, którą przed wielu laty spisał ś.p. Stefan Krawczyk, wieloletni sołtys tej wsi, zachowało się m.in. wspomnienie pana Mariana Walkowiaka, który dość szczegółowo opisał potyczkę Rosjan z Niemcami.
Jak zaznaczał, wspomnianego dnia - 24 stycznia - pierwsza do Sośnicy weszła tzw. szpica – czyli zwiad konny. Byli to głównie Mongołowie.
- Zamienili się na lepsze konie i jechali dalej. Po nich szło wojsko i czołgi, które nie jechały drogami - z uwagi na zaminowanie ich przez cofających się Niemców. Przyjechali od strony Czarnuszki i Karmina. Pierwszym ich celem był zbłąkany czołg niemiecki, który próbował dojechać do Dobrzycy przez Fabianów – drogą koło cmentarza. Gdy strzelano do niego po raz pierwszy – udało mu się uciec. Za drugim razem czołg został unieruchomiony na drodze do Dobrzycy, koło Jurdzińskiego. Zginął wtedy jeden niemiecki żołnierz, a reszta załogi została schwytana w niedaleko leżącym lasku – wspominał przed laty Marian Walkowiak.
Podawał przy tym także dalszą część tej historii. Otóż, według relacji mężczyzny, Rosjanie wydali wtedy po wszystkim nakaz pochowania zabitego na miejscu niemieckiego żołnierza.
- Zabitego niemieckiego żołnierza Rosjanie rozkazali pochować Antoniemu Golińskiemu. Przywiózł go na smyku (dwie bale, wzdłuż i w poprzek poprzybijane deski) do Sośnicy na poniemiecki cmentarz ewangelicki, gdzie go pochowano. Był to ostatni pochówek na tym cmentarzu – można przeczytać w jego wspomnieniach, umieszczonych w monografii, spisanej przez Stefana Krawczyka.
Wspomnianą wersję potwierdza także relacja innej mieszkanki, pani Janiny Miernik-Matołka.
- Był duży mróz, przyjechał drogą od Czarnuszki niemiecki czołg, który przyjechawszy do Fabianowa skierował się w stronę Dobrzycy. Koło Jurdzińskiego za wsią zastrzelony został przez czołg rosyjski – opisywała.
Pocisk czołgu uderzył w dom
Jest jeszcze jedno, bardzo istotne wspomnienie, które przed laty opisywaliśmy już na łamach „Życia Pleszewa” - w ramach historii pana Lucjana Kurkiewicza, który był podczas wojny jako dziecko wysiedlony przez Niemców z Fabianowa. Wrócił on do rodzinnej miejscowości 14 lutego 1945 roku - w dniu św. Walentego.
- Świętowanie tzw. „walentynek” zawsze będzie kojarzyć się z zarazem radosnym i smutnym powrotem do domu – opisywał nam wcześniej mężczyzna.
Jego rodzinny dom był kompletnie zniszczony – ponieważ w budynek uderzył… pocisk czołgu. Wystrzelony został właśnie podczas wspomnianego wyżej pościgu za niemiecką haubicą szturmową.
- Oczywiście stan domu uniemożliwiał zamieszkanie w nim. Pocisk z czołgowej armaty spowodował dużą wyrwę we frontowej i tylnej ścianie, zlikwidował ścianę działową, przebił i podziurawił bramę stodoły, w której eksplodował. W mieszkaniu nie było nic, za wyjątkiem odchodów końskich i innych. Pod nogami przebiegały szczury i myszy, w walce z którymi po dłuższym zresztą czasie, zwyciężyliśmy – opisywał wówczas na łamach „Życia Pleszewa” pan Lucjan.
We wraku bawiły się dzieci…
W jego wspomnieniach także można usłyszeć, że uszkodzony niemiecki czołg w Fabianowie dość długo stał później na wsi. I – jak wspominał mężczyzna - był w tym czasie obiektem zainteresowania i… wykradania znajdujących się tam resztek amunicji.
- Grupy chłopców, do których i ja należałem, wybierały z wnętrza raczej drobniejszą amunicję, głównie proch różnych kształtów i wielkości, pakowany w płócienne poduszeczki oraz pociski karabinowe. Proch służył nam do podkładania go na szynach wąskotorówki - i chłopięcych radości z małych detonacji podczas jej przejazdu. Bardziej niebezpieczne zabawy polegały na wybuchach z tzw. „klucza”. Istoty tych działań jednak nie zdradzę. Moje „zabawy” zakończyły się jednak po niedługim czasie dość bolesną interwencją ojca, choć w innych przypadkach raczej to nie następowało… - opowiadał mężczyzna.
Poszukiwania grobów
Później, po wielu latach, historia haubicy i jego załogi ponownie powróciła – za sprawą poszukiwań prowadzonych na naszym terenie przez pracownię POMOST.Szukano grobów żołnierzy niemieckich, którzy zginęli podczas wspomnianej potyczki.
- Niestety sondaż przeprowadzony wówczas na dawnym cmentarzu ewangelickim w Sośnicy zakończył się niepowodzeniem – relacjonuje dr Borowiak (zapytaliśmy o sprawę także sam POMOST, jednak nie uzyskaliśmy do tej pory odpowiedzi na ten temat, dop. red).
Podczas wspomnianych badań terenowych pozyskano jednak wspomniane na początku zdjęcie... Z kolei, jak opowiada nam dziś pani Danuta, ze wspomnień swojej mamy wynikało, że – podobno – żołnierzy wspomnianego czołgu pochowano w jakimś zagajniku…
Możliwe, że historia związana ze wspomnianym wrakiem, odkryje się kiedyś przed nami w całości. Sami historycy mają nadzieję, że w przyszłości uda się rzucić jeszcze więcej światła na wydarzenia sprzed kilkudziesięciu lat na naszym terenie – te i inne.
- Miejmy nadzieję, że w przyszłości znajdą się kolejne dokumenty źródłowe, które być może pozwolą powiedzieć nieco więcej o działaniach, jakie przed 77 laty miały miejsce w naszej okolicy – mówi doktor Stanisław Borowiak.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.