reklama

Pleszew. Historie z dawnych lat. Podróżowali z czwórką dzieci. Zginęli pod kołami pociągu...

Opublikowano:
Autor:

Pleszew. Historie z dawnych lat. Podróżowali z czwórką dzieci. Zginęli pod kołami pociągu... - Zdjęcie główne

Pleszew. Historie z dawnych lat. Podróżowali z czwórką dzieci. Zginęli pod kołami pociągu...

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

HistoriaHISTORIA NA WEEKEND. Dwoje dorosłych oraz czwórka dzieci z powiatu pleszewskiego wyjechało do Francji. Kobieta z dziećmi miała tam dołączyć do swego męża. Nie dołączyła, oboje dorośli zginęli rozjechani przez pociąg w Belgii...
reklama

Na drodze ku lepszej doli spotkała ich śmierć...

Tak historię z roku 1930, w wyniku której zmarło dwoje mieszkańców powiatu pleszewskiego zatytułowała ówczesna prasa - "Nowy Kurjer" z roku 1930.

Pleszew. Zginęli pod kołami pociągu

Nie wiemy gdzie dokładnie mieszkali. W każdym razie w jednej ze wsi powiatu pleszewskiego. On nazywał się Leon, a ona Waleria. W sierpniu 1930 roku wspólnie pojechali do Francji. On do brata, który tam mieszkał i pracował, ona do męża, który też mieszkał w tym kraju od dawna. Towarzyszyła im czwórka dzieci pani Walerii. Jej mąż oczekiwał na nią w Brukseli...

reklama

Pleszew. Zginęli pod kołami pociągu

23 sierpnia o godzinie 23.15 znaleźli się na stacji w belgijskim Liège, gdzie pociąg się zatrzymał. Mężczyzna i kobieta byli przekonani, że muszą się przesiąść, by innym pociągiem dojechać do Paryża. Zaczęli więc wysiadać. Przy tym mężczyzna pomagał wysiąść dzieciom swej towarzyszki. Zrobił to jednak tak nieszczęśliwie, że wpadł pod pociąg, który nadjeżdżał z przeciwnej strony, drugim torem. Został uderzony przez parowóz i zginął na miejscu.

reklama

Pleszew. Zginęli pod kołami pociągu

Chwilę wcześniej na tor weszło jedno z dzieci Walerii. Kobieta skoczyła i odrzuciła je na bok, lecz sama już nie zdążyła odskoczyć. Pociąg uciął jej obie nogi. Zmarła po kilku godzinach w miejscowym szpitalu. Jak się okazało, nie musieli się przesiadać. Ich wagon miał być bowiem przetoczony i dołączony do składu jadącego do Paryża, o czym nie mieli pojęcia...

Mąż pani Walerii oczekiwał na nią w Brukseli. I tam został przez kolejowe władze zawiadomiony o tragedii. Po kilku godzinach przyjechał do Liège. Jego żona już nie żyła. W tym mieście odbył się jej pogrzeb, a nieszczęśliwy wdowiec sam musiał zaopiekować się czwórką swych dzieci. 

reklama

Źródło: wbc.poznan.pl - Nowy Kurjer, nr 207 z 1930 r. 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama